Chodzi za mną ostatnio ta myśl o zrzuceniu nadprogramowych 3 kilo - po pierwszej ciąży znikło sama nie wiem kiedy, raz dwa i ważyłam mniej niż przed ciążą, a tym razem dodatkowe 3 kg trzymają się mocno, mimo że słodkości jem dokładnie tak samo dużo jak wtedy. I tak sobie planuję, że żeby nie robić radykalnych kroków - po prostu postaram się jak najwięcej słodyczy sklepowych zastąpić własnymi, bardziej zdrowymi słodkościami, które stanowić będą pełnowartościowy posiłek, a nie tylko słodkie zapychadło.
I've been thinking about losing the extra 3 kilos lately - after my first pregnancy they disappeared, I don't know when, once or twice and I weighed less than before the pregnancy, and this time the extra 3 kg are holding on tightly, even though I eat exactly the same amount of sweets as I did then. And so I plan that in order not to take radical steps - I will simply try to replace as many store-bought sweets as possible with my own, healthier sweets, which will be a full-fledged meal, and not just a sweet filler.
I tak o to wstałam dziś rano i upiekłam brownie, które jest tak naprawdę chlebkiem bananowo-śliwkowo-fasolowym.
Składniki, jakie użyłam, to te, które miałam pod ręką, bo ja standardowo gardzę przepisami i odmierzaniem wszystkiego co do grama. Były to:
- dwa dojrzałe banany,
- puszka czerwonej fasoli,
- jedno jajko,
- 4 łyżki czekolady do picia - bo brakło mi kakao. A ta czekolada do picia (o smaku pomarańczy bodajże) zawiera już cukier, więc nie dodawałam już żadnego innego słodzidła,
- 3 łyżki mąki,
- trochę soku z cytryny,
- szczyptę soli.
Miałam zamiar dodać też trochę proszku do pieczenia, ale zagadał mnie Bombelek i zapomniałam.
Całość zmiksowałam i wyrobiłam trybem ciasto miękkie w Lidlomix. Do tego do środka wrzuciłam dość sporo kawałków śliwek, a resztą udekorowałam górę.
And so I got up this morning and baked a brownie, which is actually a banana-plum-bean bread.
The ingredients I used were the ones I had on hand, because I usually despise recipes and measuring everything to the gram. They were:
- two ripe bananas,
- a can of red kidney beans,
- one egg,
- 4 tablespoons of drinking chocolate - because I ran out of cocoa. And this drinking chocolate (orange-flavored, I think) already contains sugar, so I didn't add any other sweetener,
- 3 tablespoons of flour,
- a little lemon juice,
- a pinch of salt.
I was also going to add some baking powder, but Bombelek talked me into it and I forgot.
I mixed it all and kneaded it using the soft dough mode in Lidlomix. I also threw quite a few pieces of plums in the middle, and the rest I used to decorate the top.
Piekłam całość w 180 stopniach przez 30 minut, w trybie termoobieg, bez grzałek góra-dół.
I baked the whole thing at 180 degrees for 30 minutes, in convection mode, without the top and bottom heaters.
Wyszła fajna konsystencja, słodkie, ale nie za bardzo - w sam raz. Zajadam się. Jakby mi się chciało wbić składniki do Fitatu to pewnie makro dzięki fasoli nie wyszłoby wcale takie złe. Ale mi się nie chce :)
It came out with a nice consistency, sweet, but not too sweet - just right. I'm eating it. If I wanted to put the ingredients into Fitat, the macro wouldn't be so bad thanks to the beans. But I don't want to :)