Sporo ostatnio dzieje się wokół wolontariatu w Królestwie. Wczoraj w ramach dyskusji z okazji Dnia Wolontariusza znów dużą część czasu poświęciliśmy dyżurom. Bardzo mnie to cieszy, bo odciążenie w obowiązkach na pewno się przyda. Z drugiej jednak strony wiem, że nie będzie to takie proste. Głównie dlatego, że KBK wciąż jest niczym lawa i ciągle się zmienia. Trudno więc spisać standardy, skoro ich nie ma. Tym bardziej, że tyczy się to nie tylko tego, gdzie odłożyć śrubokręt, ale również tego czym KBK w ogóle jest.
I tak na przykład w ubiegłym tygodniu uświadomiłem sobie, że zmieniająca się sytuacja w KBK wymaga zmiany narracji. Jeszcze rok temu jak na Biskupią zaglądał ktoś nowy, to konieczne było już na starcie opowiedzenie mu o systemie działania. Przekaz można byłoby streścić tak: niestety nie możesz tu niczego kupić, ale jak zrobisz darowiznę, to dostaniesz rycary i te rycary możesz zamienić na nagrody, a równocześnie będą one siłą Twojego głosu podczas głosowań.
Tak było. Jeszcze niedawno, podczas pierwszych Practical Philosophy Clubów, w taki właśnie sposób opowiadałem o KBK. Totalnie bezsensu. Dlaczego? Bo to narracja skrojona na stary, pandemiczny model, kiedy naszym nadrzędnym celem było stworzenie silnej i zwartej społeczności. Zakładaliśmy wówczas, że na Biskupią będzie przychodzić duża grupa stałych bywalców, którzy będą zanurzeni w działania KBK. Z czasem jednak okazało się, że jest to nierealne i w pewnym sensie niezdrowie, bo poczta pantoflowa nie zapewnia świeżej krwi. Sporo się jednak zmieniło od 2022 roku. Najpierw za sprawą lekcji polsko-ukraińskich w Królestwie zrobił się większy ruch. Potem, dzięki Value Plan poprawiliśmy promocję. Kluczowe jednak było zamówienie terminala, który znacząco uprościł robienie darowizn w lokalu. To był gamechanger, który z każdym miesiącem ma coraz większe znaczenie.
Jak więc należy mówić o KBK dzisiaj? Myślę, że to wciąż zależy od sytuacji. Na wydarzeniach, opisując na szybko Królestwo jakiejś grupie, bez wątpienia trzeba pominąć cały aspekt funkcjonowania lokalu. Żadnych rycarów, żadnych Hive'ów. Nawet Herberta lepiej pominąć, bo ludzie mogą pomyśleć, że to lokal dla poetów (tak myślą często stojąc pod oknem i czytając na głos opis). Zamiast tego prosty przekaz: KBK to miejsce spotkań, odbywają się tu bardzo różne wydarzenia otwarte, każdy może zorganizować własne, miejsce utrzymuje się TYLKO z darowizn, przy wejściu jest terminal. Dziękuję dobranoc. I dopiero gdy ktoś się zainteresuje bardziej, podejdzie i zapyta, to wtedy można w szczegółach opisać system, onboardować na Hive, et cetera. Często będzie to dopiero po n-tej wizycie. Problem jednak w tym, że... mało kogo to obchodzi. Ludzie przychodzący na wydarzenia takie jak wspomniany już Practical Philosophy Club. przychodzą do KBK, aby spędzić czas, a nie angażować się w społeczność. Często kompletnie nie są zainteresowani rycarami. Czasem chcą wesprzeć całkowicie bezinteresownie, czasem zadowolą się puszką Chino albo butelką Brisscoli. I takich ludzi KBK też potrzebuje, zwłaszcza jeśli optimum to lokal z przynajmniej jednym pracownikiem.
KBK można wspierać: