Więcej wizyt, więcej powrotów

in #polish9 days ago

W ostatnich dniach czułem się troche jakbym mieszkał na Islandii. Aga była na Podkarpaciu, więc do późna siedziałem w KBK robiąc porządki. W efekcie spać chodziłem po 6.00. Budziłem się 8 godzin później. No i światła dziennego widziałem tyle co Islandczycy, albo nawet mniej. Ale czego się nie robi dla reformy Królestwa?

Ostatnie dni były kolejnym, widocznym znakiem, że KBK przeszło (i dalej przechodzi) w tym roku ogromną zmianę. Na Blockchainowy piątek przyszły kolejne nowe osoby. Dzień później zjawił się Juozapas, wolontariusz z Litwy, który latem był na Nocy planszówkowej i Film Clubie, potem jednak zakończył wolontariat i wyjechał z Krakowa. W sobotę wrócił ze swoją dziewczyną i znajomymi, żeby koniecznie pokazać im Królestwo. Wieczorem zajrzała też grupa Czechów, którzy trafili na Couchsurfingu na wydarzenie Practical Philosophy Clubu. Przyszli kilka godzin za późno, ale zostali na Biskupiej, napili się herbaty/brisscoli i spędzili u nas czas. Z kolei w niedzielę Królestwo wynajęła pewna osoba mająca spore zasięgi w Internecie, a do której pisałem już w 2021 roku. Wtedy jednak nie byłem w stanie zainteresować jej kabekiem. Aż tu nagle jesienią tego roku dostałem pytanie czy jest opcja wynajęcia przestrzeni pod prywatną imprezę. Ta odbyła się wczoraj i trwała do późna.

Wszystkie te przypadki łączy jedno: osoby, które odwiedziły KBK po raz pierwszy były pod dużym wrażeniem miejsca. Nie kryły tego zresztą. Potwierdza to tylko moje przekonanie, że dobry produkt nie wystarczy i trzeba mieć dobrą promocję. Powoli jednak się to zmienia. Udaje nam się docierać do nowych osób, te o wiele częściej niż kiedyś przychodzą na Biskupią i... wracają (często w niedługim czasie).

image.png

Przedsionek

image.png

Główna sala

image.png

Główna sala

image.png

Główna sala

image.png

Kuchnia

image.png

Kuchnia

image.png

Pokój w szafie

image.png

Pokój w szafie

image.png

Pokój w szafie

Oczywiście wciąż daleko daleko jest do optimum. Wciąż zdarzają się dość niemrawe dni, kiedy dzieje się niewiele. Myślę, że to wymaga ciągłej aktywności w mediach społecznościowych, by dawać jak najwięcej sygnałów, że można przyjść. Z drugiej jednak strony dobrze byłoby wyrobić jakieś własne kanały komunikacji, niezależne od social mediów, by nie zależeć od nich w 100% (przezorny zawsze ubezpieczony). Na wszystko jednak przyjdzie czas. Na razie rok powoli dobiega końca i nie ukrywam, że jego efekty są wyjątkowo satysfakcjonujące.