Drugi odcinek cyklu, w którym będę co tydzień jakiś czas dzielił się najciekawszymi materiałami, które ostatnio oglądałem lub czytałem. Będą to sprawy głównie polityczne, ale nie tylko.
11 stycznia
Materiał na temat pożarów w Kaliforni. Okazuje się, że skalę katastrofy zawdzięczamy lewicowym władzom stanu i miasta Los Angeles. Po pierwsze brakowało wody do gaszenia ognia, bo ważniejsza byłą ochrona jakiejś lokalnej rybki, po drugie przestano od dłuższego zatrudniać w straży pożarnej białych mężczyzn, zamiast tego przyjmowano tylko ludzi najczęściej z miernymi lub żadnymi kompetencjami według klucza "inkluzywności", czyli za właściwą rasę, płeć czy nietypowe zachowania seksualne. Najlepiej kombinacja powyższych.
13 stycznia
Jak donosi Krzysztof Bosak:
Łowcy pedofilów przypadkowo złapali byłego posła i ministra lewicowego rządu w Anglii, gdy próbował zwabić do siebie chłopca poznanego w sieci.
To polityk, który w zeszłym tygodniu w tv krytykował Elona Muska za krytykę premiera Keira Starmera za blokowanie skutecznego zwalczania gangów pedofilów.
Zero zdziwienia - już od czasu Daniela Cohn-Bendita i Olofa Palme, lewica jest znana z nadreprezentacji pedofilów i innych zboczeńców.
15 stycznia
Grzegorz Braun ogłasza swój start w wyborach prezydenckich, w kontrze do decyzji władz Konfederacji o poparciu jako jedynego kandydata Sławomira Mentzena. GB zostaje usunięty z Konfederacji.
Moje zdanie: to musiało się kiedyś stać, ale stało się zbyt wcześnie. Konfederacja co do zasady jest sojuszem, koalicją kilku partii, zarejestrowaną jako "partia techniczna" tylko z powodu ograniczeń, jakie narzucają przepisy wyborcze. Docelowo można sobie wyobrazić Polskę, w której Konfederacja zdobywa władzę i wraca do "ustawień fabrycznych", czyli Nowej Nadziei, Ruchu Narodowego i Korony, które stają się nowymi lewicą, prawicą i centrum (kolejność zależna od poglądów na definicję prawicy i lewicy). Ale na obecnym etapie opłaca się iść razem. Grzegorz Braun wydawał się to rozumieć, nawet długo występował jako "rzecznik jedności Konfederacji". Nie jest jednak tajemnicą, że nie był zadowolony z tzw. podziału tortu, czyli miejsc biorących (i pozostałych) na listach wyborczych oraz funduszy partyjnych. Był udziałowcem mniejszościowym, a było poczucie w Koronie chyba, że ich rzeczywista pozycja jest większa. Jak widać po sondażach porozpadowych, przeszacowali oni swoją pozycję, bo mając teraz średnio 2,5% ze średniej sondażowej 14% Konfy, dysponują około 18% potencjału Konfederacji. Sam Grzegorz Braun, długo opierał się pomysłom startu w wyborach prezydenckich, nazywając je "skokiem na główkę do pustego basenu", ale w końcu uległ presji swojego środowiska (mocno fanatycznego i często mało rozgarniętego moim zdaniem). Trochę szkoda, ale ciekawe, że sondaże Konfederacji w ogóle nie spadły po odejściu Brauna. Widocznie, tyle ile zapewniał jej głosów, tyle samo doszło nowych ludzi, których wcześniej powstrzymywała obecność w Konfederacji Brauna. Co ciekawe, suma głosów KKP i Konfederacji po odejściu Brauna jest wyższa niż notowania Konfederacji z Braunem. A zatem jeśli Braunowi uda się docelowo przeskoczyć ze swoją partią próg wyborczy, to może być to korzystne dla ogólnie "antysystemu". Pytanie czy przeskoczy, bo w wyborach prezydenckich nie wróżę mu sukcesu. Będzie dobrze, jak dowiezie te swoje 3% do końca wyborów.
A i przy okazji, bo "gaśniczaki" od kiedy się wzmożyły, kolportują dużo nieprawdziwych informacji: Braun nie był współzałożycielem Konfederacji. Konfederacja powstała przez dogadanie się działaczy partii KORWiN i Ruchu Narodowego (m.in. Mentzena, Berkowicza, Wawra i Bosaka), które to porozumienie zostało podpisane przez prezesów Korwin-Mikkego i Winnickiego. Później do tego sojuszu (początkowo pod nazwą roboczą bodajże Koalicja Propolska czy jakoś podobnie), byli zapraszani kolejni prawicowi politycy, m.in. Jakubiak i Braun.
Donald Trump obejmuje urząd i naprawdę ostro zaczyna od razu wprowadzać mądre i potrzebne zmiany. Kwik w komunistycznych mediach (w USA nazywanych nie wiem czemu "liberalnymi"), chociaż akurat w Polsce nasi funkcjonariusze propagandy początkowo są dość zmieszani, nie wiedzą co myśleć, bo nie dostali jeszcze wytycznych z centrali. Potem zaczną uderzać bardziej w popierającego Trumpa Elona Muska.
Decyzje podjęte od razu przez 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki to m.in.:
- zaprzestanie finansowania WHO (które jest szkodliwą organizacją działającą na rzecz chińskiego wywiadu oraz lobbystów związanych chociażby ze szczepionkami, ale pamiętamy też jak było z rekomendacjami żywieniowymi w kwestii tłuszczów)
- wyjście z porozumień paryskich w sprawie zielonego przekrętu, co Trump nazywa po imieniu ("green scam")
- uwolnienie licznych więźniów politycznych reżimu Baidena, min. ofiar prowokacji na protestach pod Kapitolem, ale również pro-liferów więzionych za pokojowe protesty pod klinikami aborcyjnymi
- koniec ideologii gender (od razu wdrożone np. zakazy używania dziwacznych zaimków w urzędach)
- koniec z cenzurą
- deportacje nielegalnych imigrantów
16 stycznia
Ukazała się rozmowa Janusza Walusia w Kanale Zero. Nie polecam jej jednak, bo jest mało ciekawa, pytania były tendencyjne i Stanowski na siłę próbował zbudować wokół Walusia jakiś stereotyp. Ten pozostawał niewzruszony, widać że nie jest przyzwyczajony do sposobu działania współczesnych mediów z nocnikarzami, którzy w pretensjonalny sposób próbują kreować rzeczywistość zamiast ją relacjonować. Polecam pierwszy wywiad, który linkowałem ostatnim razem. Słyszałem tez dużo dobrego o trzeciej rozmowie, na kanale Finansowy Preppers, której jeszcze nie oglądałem, ale zamierzam to zrobić i zalinkuję ją tutaj:
20 stycznia
Dziwny gest Elona Muska, który nocnikarze i lemingoza zidentyfikowali jako "hailowanie". To była raczej jakaś niezdarna próba wysłania podziękowań "od serca", kontekst w ogóle nie wskazywał na żadne saluty rzymskie. Lewactwo jak zwykle próbuje wykreować aferę z niczego. Dobry komentarz Stonetossa, w ogóle polecam go bardzo, to chyba najlepszy rysownik satyryczny na świecie:
Przy okazji warto posłuchać wcześniejszej rozmowy Muska z liderką AfD, lesbijką tak swoją drogą (prawica co do zasady nie ma problemu z homosiami, a z ideologią LGBTQQiA, która ma za zadanie robić z mniejszości seksualnych nowe klasy walczące w myśl nowego marksizmu. Co robisz prywatnie w domu to twoja sprawa):
https://x.com/i/status/1877454219827098052
22 stycznia
Piotr Wielgucki w Kanale Zero o przekrętach Owsiaka. Matka Kurka jednak nie dał sobie wejśc na głowę, mimo że Stanowski i Mazurek próbowali go brać w dwa ognie. Całość wyszła nieco chaotycznie, ale wielu ciekawostek można się z niej dowiedzieć.
A uzupełnię to moją opinią o kulcie tego oszusta:
W mojej prywatnej opinii, stosunek danej osoby do tego typka w czerwonych okularach jest doskonałym miernikiem stopnia wyprania mózgu i podatności na manipulację zarazem.
A model działalności Owsiaka? Samorządy wydają prawdopodobnie co najmniej 100 mln zł na różnorodną pomoc organizacyjną, żeby WOŚP zebrała 200-300 mln, połowę jak podejrzewam zmarnowała: czy to wyprowadziła przez różne mrówki całe i złote melony czy wydała na organizację upolitycznionego festiwalu taplania się w błocie. Za resztę coś tam jest kupowane dla szpitali, po przepłaconych cenach (co się dzieje z różnicą cen?), głównie łóżka, bo są tanie, bardzo wyeksponowane, można je pooblekajać serduszkami z każdej strony żeby promować ten biznes (łagodnie ujmując). Lepiej i skuteczniej byłoby nie organizować WOŚP, tylko przesunąć te 100 mln z samorządów i spółek skarbu państwa (też "darczyńcy") bezpośrednio na służbę zdrowia. Wtedy te pieniądze byłyby wydane bardziej celowo i sensownie, a nie że sobie koledzy i pociotki Jurka bez wiedzy specjalistycznej decydują o sprzęcie medycznym. To najgorszy sposób wydawania pieniędzy, jak uczył Friedman (cudze pieniądze na cudze potrzeby). Zresztą zbiórki WOŚP to mniej niż promil budżetu służby zdrowia. Mówienie, że bez Owsiaka mielibyśmy dramat w służbie zdrowia to kompletna szuria i fikcja. To kropla w morzu, nie robiąca zauważalnej różnicy, gdyby jej zabrakło. No może poza tym, że miliony Polaków nie tkwiłyby już w fałszywym poczuciu "spełnienia dobrego uczynku" po wrzuceniu 20 zł do puszki. I już wystarczy na cały rok.
WOŚP jest totalnie nietransparentny finanowo, mimo że to OPP i powinna spełniać odpowiednie standardy. To, co pokazuje Wielgucki, co udało mu się znaleźć mimo braku dostępu do wielu dokumentów, jeży włos na głowie. Kasa z przekazanego 1.5% podatku jest w wielu latach wydawana nawet całkowicie niezgodnie z deklarowanymi celami, nie trafia na żadne "dzieci", nawet na przepłacone łóżka, tylko na pałace Jurka albo na taplanie się w błotku, czyli drugi z jego biznesów. Btw. Wielgucki nigdy nie przegrał z Owsiakiem żadnego procesu w kwestii meritum sprawy, czyli finansów i sposobu działania podmiotów prawnych Owsiaka. Obaj tylko byli skazywani za wzajemne wyzwiska.
Owsiak za każdym razem, gdy ktoś go pyta o dokumenty i rozliczenia, zaczyna odgrywać tani dramat. Albo się czołga i ochrypłym głosem woła "gdzie są pieniądze" albo jest "olaboga chcom mnie zamordować". Każda osoba publiczna regularnie dostaje takie pogróżki. Cena sławy w czasach internetu. Nie wiem, jak trzeba być naiwnym, żeby się łapać na to aktorstwo Owsiaka.
Podobno 70% Polaków wspiera WOŚP. No cóż, łatwiej kogoś oszukać, niż przekonać go, że został oszukany. Ale 3 lata temu to było 76%. Kropla drąży skałę.
Ponadto - inba z Kotulą ("ministra równości" xD)
Nie mam zbyt wielkiego szacunku do tytułów naukowych, szczególnie tych niższych. Nie mają one współcześnie ścisłego związku z posiadanym rozumem i wiedzą ogólną. Znam ludzi bez pokończonych studiów, z ogromną wiedzą i inteligencją, a kojarzę magistrów a nawet doktorów będących totalnymi przygłupami, udostępniającymi ordynarne fejki z soku z buraka czy podobnych farm trolli. Człowiek mądry raczej ma wyrąbane na tytuły - nie ma kompleksów. Ani się nie obnosi z tymi tytułami jeśli je ma, ani nie pożąda ich "prestiżu" jeśli ich nie ma.
Są jednak też ludzie prymitywni, pełni kompleksów, dla których jest to źródło ich wyższości nad innymi. Albo - no właśnie - tacy, którzy sobie dopisują nieprawdziwe tytuły z powodu tego głębokiego kompleksu, który wynika z rozdźwięku między ich aspiracjami do bycia "elitą", a poziomem intelektualnym tak miernym, że nie udało im się zdobyć tego tytułu nawet pomimo życia w czasach głębokiej inflacji poziomu szkolnictwa wyższego. Albo chcą sztucznie sobie dodać tej śmiechu wartej aury "intelektualizmu" przez jeszcze wyższy tytuł.
I to właśnie przypadek pani Kotuli, która mimo że zakończyła edukację na licencjacie, to wpisała sobie życiorysie magisterkę i opowiadała w wywiadach, że "pracuje nad doktoratem" xD Niesamowite są te kadry uśmiechniętej koalicji 🤦♂️
Przejęzyczyła się tez pani Lewacka. To znaczy Nowacka.
W KryPol-u - organie prasowym skrajnej lewicy, opublikowano zaskakująco celną analizę wizji prezydenta, który jest w stanie "zaskarbić sobie serca Polaków". Cytat:
Polacy od pierwszych prezydenckich wyborów w 1990 roku niemal za każdym razem wybierali „swojaka plus” – kandydata z jednej strony emanującego swojskością, z drugiej ją przekraczającego. Kogoś, w kim można się rozpoznać, ze wszystkimi naszymi wadami i ograniczeniami, kto nie patrzy na nas z góry, a z drugiej strony zaspokaja aspiracje do czegoś lepszego, czegoś więcej.
(...)
Lepiej z godzeniem swojskości i aspiracyjności radzi sobie Sławomir Mentzen. Tę pierwszą obsługują piwa pite ze zwolennikami i towarzysząca wielu wydarzeniom z udziałem kandydata Konfederacji atmosfera imprezy w akademiku uczelni technicznej. Drugą – doktorat i niebagatelny jak na polskie warunki majątek Mentzena.
Koniec cytatu.
Lepiej, a można powiedzieć, że najlepiej. Bo Trzaskowski, mocno walcząc o "swojskość" staje się niewiarygodny, dla Nawrockiego natomiast wyraźnym problemem jest "aspiracyjność". Hołownia już stracił wizerunek "faceta spoza polityki", Stanowski staruje dla happeningu i nie będzie traktowany na poważnie, a reszta to plankton.
Kolejna dobra wiadomość dzięki prezydentowi USA 🙂 Liczne, działające w Polsce i nie tylko, lewackie tzw. NGOs, prowadzące działalność subwersyjną i propagandową na rzecz toksycznych, neomarksistowskich ideologii straciły właśnie znaczną część swoich funduszy. Osłabnie zatem promowanie ideologii gender, klimatyzmu, feminizmu, bambinizmu, multikulti oraz zmniejszy się aktywność przemytników ludzi.
W ogóle jakie to wymowne, że organizacje nazywające się same "pozarządowymi" bez pieniędzy rządowych (z USA) nie mogą funkcjonować. Jeśli stracą też fundusze zapewniane im w ten czy inny sposób przez Brukselę, to znikną całkiem.
I jeszcze odnośnie tej lewicowej polityki zatrudniania ludzi w ważnych zawodach, związanych z bezpieczeństwem ludzi. Robili to samo z kontrolerami lotów (nawet niepełnosprawnych umysłowo...) i możliwe że też z pilotami. Na pewno robili tak we wszystkich służbach (np. tych, które zawiodły w ochronie Trumpa podczas zamachu).
Swoją drogą, kiedyś udostępniałem spoty CIA, w której chwalili się oni, że zatrudniają "inkluzywnie", w tym najbardziej kuriozalny był spot pokazujący, że zatrudnili jako agentkę kobietę z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Sprawdziłem teraz - pousuwane już te najbardziej drastyczne.
Przy okazji awantury z Grzegorzem Braunem, obejrzałem w końcu odłożony kiedyś na wieczne nigdy jego film "Wielka ucieczka cenzora". Bardzo ciekawy polecam, bez względu na to, co sądzimy o karierze politycznej GB. Film opowiada historię cenzora z czasów PRL, który uciekł do Szwecji i ujawnił dokumenty oraz skalę i sposób działania cenzury komunistycznej.
Polecam też: