Pan Samochodzik i tajemnica Świtezi, czyli Korzenie Lilii
Przeczytałem właśnie książkę autorstwa mojego znajomego, Piotra Moskały - literacki debiut zdolnego muzyka i ogólnie ciekawej osoby.
Jest to szpiegowska powieść akcji rozgrywająca się w niedalekiej przyszłości. Książka jest zdecydowanie godna polecenia, choć nieidealna i posiadająca również pewne wady. Zacznijmy jednak od zalet.
Przede wszystkim ta powieść wciąga i sprawia, że czytelnik chętnie podąża za tokiem fabuły. Sceny akcji, walk i zmagań są dynamiczne i trzymają w napięciu. Całość pochłania się z maksymalnym tempem, nic tu nie nudzi. Nie nudzą również wstawki historyczne, no chyba że ktoś nie lubi historii - ale ignorantom kij w oko ;)
Te wstawki - głównie w formie miniwykładów wygłaszanych przez którąś z postaci - przypominają mi serię Pan Samochodzik Zbigniewa Nienackiego, w której zaczytywałem się 30 lat temu. Autor Korzeni Lilii w podobny sposób, umiejętnie wykorzystuje ciekawostki historyczne, by przygotować tło dla akcji i osadzić fabułę w pewnej większej całości. Te elementy historyczne to moim zdaniem olbrzymi atut powieści!
Książka ma spójną i przemyślaną strukturę. Kolejne przygody bohatera tworzą logiczną i sensowną całość. Na to zwykle się nie zwraca uwagi, bo ten element wydaje się oczywisty, a więc przezroczysty dla czytelnika, gdy jest prawidłowo wykonany. W obecnych czasach jednak spójność strukturalna fabuły nie jest oczywista, wielu autorów albo z niej rezygnuje w imię pewnej mody, albo nie potrafi jej utrzymać, a swój bezładny "strumień świadomości" wciska jako "wyższą jakość intelektualną", nieraz otrzymując za to niesłusznie prestiżowe nagrody literackie. Dlatego tym bardziej doceniajmy porządne fabuły.
Kolejnym atutem powieści Piotra Moskały jest ugruntowanie jej na konserwatywnym i patriotycznym światopoglądzie autora. W świecie zdominowanym przez lewicowe antywartości - zwłaszcza w dziedzinie kultury i sztuki - oparcie powieści na solidnym kompasie moralności, prawdy i tradycyjnych cnót jest wspaniałą odmianą. Po okresie wypełnionym w głównej mierze przez pedagogikę wstydu i traktowanie polskości jako obciachu, pojawia się coraz więcej utworów (szeroko rozumianej kultury) "reakcyjnych", przywracających normalność. Oby tak dalej!
Tutaj muszę też dodać, że patriotyczny wydźwięk powieści bynajmniej nie jest naiwny. Główny bohater trafia do pewnej organizacji, która została zaprojektowana w duchu patriotycznym, jednak jej faktyczne funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia. Tenże bohater musi zatem zweryfikować swój idealizm i poruszać się w niejednoznacznym środowisku. Mam też wrażenie, że autor osobiście miał do czynienia w życiu z niekompetentnymi kretynami na wysokich stanowiskach i to doświadczenie znalazło odbicie w sposobie sportretowania niektórych postaci.
Recenzja nie byłaby uczciwa bez wskazania na pewne wady, a te niestety są również obecne. Pierwszą rzeczą, przynajmniej jak na mój gust i wyczucie, są momentami nieco drętwe i sztuczne dialogi. Bynajmniej nie cały czas, ale chwilami odnosiłem takie wrażenie. Postaciom przydałoby się ponadto nieco więcej psychologicznej głębi, bez wykładania kawa na ławę ich jednoznacznych źródeł motywacji. Mnie osobiście drażniła nadmierna, jak ja to nazywam "hollywoodzkość", czyli kompletnie nierealistyczne elementy czy efekty. Takim hollywoodzkim mitem rodem z kina klasy B jest np. przestrzeliwanie kłódek i zamków w celu ich otwarcia. To również kobiety - "hakerki" i mistrzynie walki wręcz, obowiązkowo zjawiskowo piękne. W pierwszym przypadku, jest to domena totalnie zdominowana przez mężczyzn, którzy mają diametralnie inne predyspozycje matematyczno-logiczne i zupełnie odmienne zainteresowania. Owszem są kobiety w "twardym" IT, ale to bardzo mały odsetek. W drugim przypadku dysproporcja sił i naturalnych zdolności jest gigantyczna. Mistrzyni świata w MMA czy kick boxingu może i sobie poradzi z jakimś podpitym łobuzem bez umiejętności, ale już z w miarę regularnie ćwiczącym amatorem - mężczyzną będzie miała poważny problem, zwłaszcza jeśli będzie on z wyższej kategorii wagowej. I tu nawiążę do czwartego problemu, czyli drobnych nieścisłości, które można tu i ówdzie przy odrobinie dociekliwości wytropić. W początkowej części powieści, główny bohater toczy pojedynek z niesamowicie sprawną panią kapitan i wygrywa go jedynie za sprawą szczęśliwego zbiegu okoliczności. W późniejszej części książki okazuje się jednak, że jest on wyszkolony i doświadczony w sztukach walki co najmniej tak samo dobrze jak owa pani kapitan, a do tego ma przewagę muskulatury ważąc o 40 kg więcej od niej. Skąd więc ten wcześniejszy dramatyzm walki z totalnie górującą nad nim przeciwniczką?
Te wady ważą jednak moim zdaniem znacznie mniej na szali plusów i minusów od niewątpliwych walorów powieści Piotra. Trzeba też wziąć pod uwagę, że to jest powieść debiutancka i następne tomy mogą być bardziej dopracowane i jeszcze lepsze.
Zdecydowanie zatem polecam książkę i mam zamiar za jakiś czas przeczytać ją ponownie. Czekam też na drugi tom (i zapewne kolejne po nim).