Lampi problem

in #hive-1477622 days ago

Tydzień temu pisałem, że dobrze byłoby postawić na stołach lampy. Lorenzo zaproponował lampy naftowe. No cóż, nie o takie lampy mi chodziło, ale jest to zawsze jakiś dodatkowy pomysł. Jeśli ktoś będzie je uzupełniał naftą i nie będą śmierdziały, to nie mam nic przeciwko. Mogą świetnie "wspierać" świeczki z wosku pszczelego, które już od kilku dni są w użyciu. Wciąż jednak uważam, że jest to rozwiązanie dodatkowe. Bazowym oświetleniem powinny być lampy elektryczne (koszt + łatwość utrzymania). Ku memu zdziwieniu znalezienie ich okazało się jednak bardzo trudne.

Głównym problemem jest to, że stoły nie są przy ścianach. Potrzebujemy więc lamp bezprzewodowych. Te z zasilaniem sieciowym wymagałyby przedłużaczy a kable plątające się pod nogami odpadają. Problem w tym, że prawie wszystkie lampy na akumulator są średnio ładne. Niezbyt pasują do wnętrza. A te które pasują to są strasznie słabe. 4 godziny je ładujesz. 4 godziny świecą. Tak przynajmniej wynika z opinii.

Aż trudno mi w to uwierzyć, ale na szukanie tych lamp straciłem już ładnych kilka godzin. Najchętniej kupił jakąś lampę solną. Lubię światło, które dają. Problem w tym, że nie spotkałem żadnej bezprzewodowej. No chyba, że kupię jakąś na USB i podłączę do powerbanku...

Sort:  

Wciąż ponawiam swoje stanowisko, że lampy naftowe nie są dobrym pomysłem, niezależnie od czystości nafty, wciąż KBK musiałoby być codziennie dobrze wietrzone przed otwarciem, bo na opary z nafty reagują zarówno ludzie, jak i zwierzęta.
Dlatego myślę, że lampy bezprzewodowe mogłyby być zdecydowanie lepsze.

Trochę o tym poczytałem. Dla zwierząt niebezpieczny jest kontakt z naftą, ale w stanie ciekłym. Jeśli chodzi o efekt spalania to zagrożenie dotyczy małych pomieszczeń ze złą wentylacją (a tę akurat mamy dobrą). W tak dużej sali jak nasza nie ma żadnego zagrożenia zatrucia. A na pewno nie jest ono większe niż w przypadku świeczek. Jedyne poważniejsze ryzyko to jakiś wypadek i pożar.

Reasumując: jest to fajne rozwiązanie na dzień bez prądu, ale nie na codzienne funkcjonowanie, bo takiej lampy samej lepiej nie zostawiać.

To może weź zwykłe lampy uniwersalne, kup żarówki led 12V na zwykły gwint E14 lub E27 (da się takie kupić na Allegro), kup małe akumulatory żelowe 12V, podłącz lampy do akumulatorów, które możesz np. schować pod stołem. Do podłączenia albo kabelki z żabkami, które zaciskasz z jednej strony za biegunach akumulatora, a z drugiej na bolcach wtyczki, albo możesz uciąć wtyczkę i kable z przewodu lampy obwiązać na biegunach akumulatora (albo podpiąć żabki zamiast wtyczki). Ja takie rozwiązanie wdrożyłem w moim domku letniskowym, w ramach instalacji off-grid (wszystko tam mam na 12V, ale z użyciem normalnych wtyczek i gniazdek typowych dla 230V).

Wersja deluxe :) - zabudowujesz niewielkie skrzyneczki pod blatem, z boku stołów, gdzie mieściłby się akumulator oraz standardowe gniazdko (tylko opisane, że 12V). Można wtedy podłączyć lampę z żarówką 12V normalnie przewodem ze standardową wtyczką. A ładowanie akumulatorów też można robić przez to gniazdko (prostownik z podpiętym przedłużaczem). Jak się użyje odpowiednio dużego akumulatora, to ładowanie owszem będzie wymagało kilku godzin, ale potem wystarczy energii na wiele dni do rozładowania.

Przykładowo, akumulator 12Ah można kupić już od 74 zł i wystarczy na 28 godzin świecenia żarówki 5W. Rozmiar 15x10x10 cm