Niewiarygodne, a jednak udało się, zdążyłam.
Dość ciężki, dość intensywny dzień. A rysunek pawia należał do tych bardziej czasochlonnych. Przez to niestety musiałam pójść na parę kompromisów, ale ej, widać przecież, że to paw, nie? No i o to chodzi.
A poniżej etapy przejściowe mojego gryzmolenia. :)
Unbelievable, but I did it, I made it in time. Quite a hard, quite intense day. And the drawing of a peacock was one of the more time-consuming ones. Unfortunately, I had to make a few compromises, but hey, you can see it's a peacock, right? Well, that's the point.
Below are the transitional stages of my doodling. :)