Po przygodach młodego adepta sztuk magicznych przyszła pora na świat nie mniej fantastyczny, lecz jednak zupełnie inny, pełen innych wyzwań i innych niebezpieczeństw. | After the adventures of a young apprentice of the magical arts, the time had come to enter a world no less fantastic, but very different, full of very different challenges and very different dangers. |
Kiedy pewnego poranka Bilbo Baggins siedział sobie przed swoim domem, ciesząc się pięknym dniem, nie wiedział jeszcze, że za chwilę zdarzy się coś, co całkowicie i na zawsze zmieni jego życie. Gdy przybył czarodziej Gandalf i powiedział, że poszukuje ochotnika na udział w przygodzie, Bilbo dość życzliwie, ale jednak stanowczo odmówił – był w końcu hobbitem, a hobbici słyną wszak ze swojego domatorstwa i zamiłowania do spokoju. Niemniej zaprosił czarodzieja na podwieczorek następnego dnia. I kiedy już miał nadzieję, że na tym sprawa się skończy – w drzwiach zamiast czarodzieja stanął krasnolud. Dwóch krasnoludów. Czterech krasnoludów. Ostatecznie – trzynastu krasnoludów. Plus Gandalf, tak jak się był zapowiedział. I zrobili hobbitowi najazd na spiżarnię. Możecie sobie wyobrazić jego przerażenie taką liczbą niezapowiedzianych gości, których wszak należało nakarmić… | Sitting outside his home one morning, enjoying the glorious day, Bilbo Baggins had no idea that in a moment something would happen that would change his life completely and for ever. When Gandalf the Wizard arrived and said he was looking for a volunteer for an adventure, Bilbo kindly but firmly refused - after all, he was a Hobbit, and Hobbits are renowned for their domesticity and love of peace and quiet. Nevertheless, he invited the wizard to tea the next day. And just when he hoped the matter was over, a dwarf stood in the doorway instead of the wizard. Two dwarves. Four dwarves. Finally - thirteen dwarves. Then there was Gandalf, just as he had said he would be. And they raided the Hobbit's larder. You can imagine his dismay at such a number of unannounced guests, who, after all, had to be fed. .... |
Ale to był tylko wstęp. W znacznie większy popłoch wpadł Bilbo, kiedy się dowiedział, że zamiarem kompanii, która go odwiedziła, było zaoferowanie mu kontraktu na udział w wyprawie. W roli włamywacza i złodzieja – niski wzrost i duża zwinność czyniły go idealnym do tego zadania. Samo to było już dużym szokiem, a ten wzrósł jeszcze, gdy się okazało, że celem wyprawy miało być, jeśli nie zabicie smoka, który dawno dawno temu przegnał krasnoludy z ich ojczyzny wewnątrz Samotnej Góry, to przynajmniej wykradnięcie i odzyskanie bezcennego klejnotu. | But that was only the beginning. Bilbo's panic was even greater when he learned that the company visiting him was offering him a contract to join an expedition. In the role of burglar and thief - his small stature and great agility made him ideal for the task. This in itself was a great shock, which was compounded when it was discovered that the purpose of the expedition was, if not to kill the dragon that had long since driven the Dwarves from their home in the Lonely Mountain, then at least to steal and recover a priceless jewel. |
Przeciętny hobbit w takiej sytuacji plunąłby na zasady gościnności i przegnał całą kompanię gdzie pieprz rośnie. Ale Bilbo nie był przeciętnym hobbitem. Wśród jego przodków był także ród Tuków, hobbitów znacznie bardziej awanturniczych, dla których przygoda nie była rzeczą tak zupełnie obcą i niepożądaną. I ta krew przeważyła – Bilbo ostatecznie dołączył do kompanii, pomimo ryzyka, z jakim wiązała się wyprawa. | The average Hobbit in such a situation would have spat on the principles of hospitality and chased the whole company away to where the hell they were. But Bilbo was no ordinary Hobbit. Among his ancestors were the Tuk family, much more adventurous hobbits, for whom adventure was not such a strange and undesirable thing. And this blood prevailed - Bilbo eventually joined the company, despite the risks of the expedition. |
O samej wyprawie, wybaczcie, nie będę pisał. Nie przypadkiem Tolkienowi zajęło to 350 stron, a Peterowi Jacksonowi osiem godzin w trzech filmach. Wspomnę tylko, że na Bilba i krasnoludów czekają gobliny, orki, elfy, ludzie, Gollum z jego pierścieniem i Smaug z jego bogactwami, olbrzymie bitwy i chytre podstępy – i niebezpieczeństwa na każdym prawie kroku. O tym, jak sobie z nimi poradzili – najlepiej przeczytajcie samemu. | As for the expedition itself, forgive me, I will not write about it. It is no coincidence that it took Tolkien 350 pages and Peter Jackson eight hours over three films. I'll just mention that goblins, orcs, elves, humans, Gollum with his ring and Smaug with his riches, huge battles and cunning tricks - and danger at almost every turn - await Bilbo and the Dwarves. How they dealt with them - that is best for you to read for yourself. |
Ja zaś skupię się na tym, co zrobiło na mnie największe wrażenie. A były to nie sceny batalistyczne, nie misternie skonstruowany przez autora świat (choć to też budzi wielki szacunek), ale właśnie postać głównego bohatera i sposób, w jaki został on poprowadzony. Ponieważ głównym przekazem, jaki możemy z tego wyciągnąć – poza czystą rozrywką oczywiście – jest to, że, cytując z kolei polskiego klasyka – „tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono”. Gdyby na samym początku książki, jeszcze przed wizytą Gandalfa, ktoś opowiedział Bilbowi, co go czeka, z jakimi wyzwaniami będzie musiał się zmierzyć, czemu będzie musiał stawić czoła – i, co więcej, poradzi sobie z tym wszystkim niczym bohater, o którym bardowie układają pieśni – nie tylko nie uwierzyłby, ale i ogłosiłby opowiadającego za szaleńca. Warto także docenić zasadę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, tym razem w gronie trochę liczniejszym, niż grupka muszkieterów, a także pokazanie tego, że w sytuacjach kryzysowych, w ich momencie kulminacyjnym, warto pozwolić działać tym, którzy mają faktyczne umiejętności i odpowiedni charakter. No i nie można też zapomnieć o stylu pisarskim autora, wystarczająco wyrafinowanym, by mógł zarówno dostarczyć czytelnikowi dodatkowej przyjemności podczas lektury, jak też porządnego wyzwania tłumaczowi, który zechciałby go wiernie odtworzyć. | Instead, I will concentrate on what impressed me most. And it was not the battle scenes, not the intricately constructed world (although that too deserves great respect), but the character of the main protagonist and the way in which that character was led.The main message, apart from pure entertainment, of course, is that, in the words of a Polish classic, "we know as much about ourselves as we have been tested". If, at the very beginning of the book, even before Gandalf's visit, someone had told Bilbo what was in store for him, what challenges he would face, what he would have to do - and, what's more, that he would deal with it all like a hero about whom the bards write songs - not only would he not have believed it, he would have declared the storyteller mad. The principle of "one for all and all for one" (this time with a little more than a group of musketeers) is also worthy of appreciation, as is the demonstration that in crisis situations, at their climax, those with real skill and character should be allowed to act. And then there is the author's writing style, which is sophisticated enough to give the reader added pleasure while at the same time posing a challenge to the translator who wishes to reproduce it faithfully. |
Zdecydowanie warto się wybrać w podróż z Bilbem i jego towarzyszami, nawet pomimo tego, że, co tu dużo mówić – autor przyjął strategię dość częstą w tego typu fabule, opisując podróż do celu i jego osiąganie bardzo szczegółowo (335 stron), zaś powrotowi poświęcając jedynie drobny ułamek całości (15 stron). I najlepiej to zrobić przed zabraniem się za „Władcę Pierścieni”, żeby sobie ułatwić chronologię. Polecam i daję 9 punktów na 10, ten jeden odliczając za skromnie opisany powrót. | It's definitely worth going on the journey with Bilbo and his friends, even if the author has adopted a strategy that is quite common in this type of fiction: he describes the journey to the destination and its achievement in great detail (335 pages), while only a tiny fraction of the total (15 pages) is devoted to the return. And it's best to read it before starting The Lord of the Rings, to make the chronology easier. I recommend it and give it 9 points out of 10, with one point deducted for the modest description of the return. |
Sort: Trending
Actually I think I'm going to go do the extended version of the Hobbit movies and the Lord of the rings trilogy as well!
Excellent post and thank you very much for the inspiration.
I did not like the book that much, although my favorite things about it are Gandalf and Bilbo
While I love the firts Hobbit film, I think the movies 2 and 3 should have been much shorter (perhaps even ony one movie out the 2)