Hejka, cześć, witajcie. Dziś przychodzę z dłuższym postem, w którym opiszę moje ostatnie dwa wyjazdy do naszej stolicy, Warszawy. Między nimi jest dosyć duża rozbieżność czasowa, ponieważ pierwszy miał miejsce na początku listopada ubiegłego roku, a drugi 17 marca. Mimo wszystko mam nadzieję, że wpis się przyjmie.
Opis podróży zacznę chronologicznie, od tego starszego. Listopadowy wyjazd był dosyć spontaniczny, nie miałam przy sobie żadnego towarzysza, ale bawiłam się świetnie. Wieczór wcześniej planowałam, co zwiedzę, a mianowicie miał to być Pałac na wodzie w Wilanowie, oraz centrum nauki Kopernik. Niestety plany uległy zmianie i pierwsza z atrakcji została zmieniona na Muzeum Historii Żydów Polskich.
Pierwszym przystankiem okazało się muzeum, które było naprawdę dobrze strzeżone. Na wejściu spotkałam bramki, gdzie ochroniarz przeszukiwał każdą z osób, a torby były skanowane. Nic dziwnego, w Polsce są ludzie, którzy mogliby napaść na miejsce upamiętniające narodowość żydowską, ale nie o tym dziś.
Obiekt z zewnątrz wydawał się naprawdę duży, jednak wewnątrz nie było, aż tak wiele pokoi do zwiedzenia. Wybrałam wejście bez przewodnika, czego teraz bardzo żałuję, ponieważ nie każda z gablot była dla mnie zrozumiała. Mam korzenie żydowskie i ostatnio naprawdę interesuje mnie ta kultura, ale nie mam na tyle dużej wiedzy, aby znać każdą z tradycji itp. Obok każdego przedmiotu znajdowała się tabliczka z objaśnieniem początków danej rzeczy, lecz teksty te były długie, a czytanie ich czasochłonne i męczące. Działalność tego budynku rozpoczęła się niedawno, bo w kwietniu 2013 roku. Celem kompleksu jest upamiętnienie historii oraz nauka o kulturze żydowskiej na terenie Polski.
Uważam, iż niestosownym byłoby robienie zdjęć na każdym kroku dlatego mam ich niewiele, wrzucam je niżej 👇🏻.
Centrum nauki Kopernik nie jest szczególnie poważnym miejscem, więc na jego terenie miałam możliwość odstresować się oraz pobawić, niczym małe dziecko, a przy okazji zdobyć wiedzę. W owym miejscu byłam kilka razy, ale pomimo tego znalazłam atrakcje, których wcześniej nie widziałam, lub z nich nie korzystałam. Na zwiedzanie przeznaczyłam dużo czasu, ponieważ obiekt słynie głównie z tego, że jest to atrakcja dla najmłodszych i ciężko było zwiedzać w tłumie biegających dzieci 😂. Do gustu najbardziej przypadło mi stanowisko sprawdzające refleks oraz jeżdżenie na wózku inwalidzkim. Obie konkurencję coś mi uświadomiły, jedna to, że mam długi czas reakcji, a druga jak ciężkie życie prowadzą osoby, które mają problem z poruszaniem się. Po przejechaniu małego odcinka bolały mnie dłonie, a wjazd na niski próg ze mną wygrał, nie udało mi się go pokonać.
Uważam, iż państwo powinno zwrócić uwagę na ten problem, ponieważ takich ludzi w naszym kraju jest dużo, a ułatwień dla nich niewiele. Jestem z małego miasteczka i rzadko w którym miejscu znajduje się podjazd dla wózków. Dało mi to również do myślenia, że muszę okazywać więcej empatii wobec osób niepełnosprawnych ruchowo, czy umysłowo.
Miałam problem z uchwyceniem działania niektórych rzeczy, ale znalazłam kilka ciekawych zdjęć 👇🏻.
Swoją podróż zakończyłam wizytą w galerii Arkadii, był to przystanek wyłącznie na jedzenie, a następnie wróciłam do domu.
W tej części wpisu zaczyna się późniejszy wyjazd, ten z 17 marca. Towarzyszył mi mój chłopak, który również jest moim najlepszym przyjacielem, prawdopodobnie większość kojarzy go z moich innych postów, @matthew1. U niego na profilu również znajduje się relacja z tej podróży. Głównym celem był spektakl, polecony przez moją kumpelę. Na miejscu zwiedziliśmy również stare miasto oraz muzeum iluzji, które się w nim znajdowało.
Muzeum „Świat Iluzji” umiejscowione jest na starym rynku, obok syrenki Warszawskiej. Bilet wstępu kosztował 35 zł, co później okazało się zdaniem Mateusza dosyć wygórowaną ceną. Obiekt był mały, co przekładało się na ilość atrakcji, ale było wiele miejsc, w których mogliśmy zrobić świetne zdjęcia. Najlepszą atrakcją dla mnie był pokój luster oraz "zakręcony vortex". W pierwszej z nich zaszła dziwna sytuacja, z obcą nam kobietą, ale o tym napisał @matthew1 w swoim poście, który zachęcam przeczytać, ponieważ zawarta jest tam inna perspektywa wyjazdu. „Zakręcony Vortex” był pokojem z mostem oraz okrągłymi ścianami, wzdłuż których rozciągały się paski LED. Tworzyły one wrażenie obracającej się ściany. Początkowo nie stworzył on na mnie dużego wrażenia, jednak po chwili byłam zszokowana jego działaniem. Nagle poczułam jak cały most, a w tym ja zaczynał się obracać. Było to dziwne i dosyć niepokojące uczucie, jednak nie zniechęciło mnie to do kilkukrotnego przejścia terasy.
Po wyjściu z obiektu spacerowaliśmy chwilę po ulicach, a następnie udaliśmy się do złotych tarasów, gdzie zjadłam vege wrapa z McDonald's, a Mateusz poszedł do KFC i czekając na mnie, zajął nam miejsce. Zaszliśmy również do kilku sklepów, aby dokonać małych zakupów. Następnie, aby nie zmarznąć przed spektaklem, zaszliśmy do kawiarni „Hard Rock Cafe".
Niżej wrzucam zdjęcia z muzeum oraz miasta 👇🏻.
Spektakl pod tytułem „Małżeństwo do poprawki” zaczynał się o godzinie 19:00 w teatrze Kwadrat im. Edwarda Dziewońskiego przy ulicy Marszałkowskiej. Budynek z zewnątrz nie wyglądał interesująco, jednak jego wnętrze zachęcało do pozostania w nim, oraz ponownego zawitania, z czym zgadzał się również mój towarzysz. Przed rozpoczęciem sztuki przywitała nas humorystyczna prośba o wyłączenie telefonów i innych urządzeń. Cała inscenizacja trwała praktycznie do 22, ale między nią był moment przerwy na toaletę oraz zajście do baru.
Początkowo nie byłam zadowolona z wybranej sztuki, opisywała ona bardzo toksyczną relację małżonków, emocje przekazywane przez aktorów były tak realne, że wpływały na mnie. Po przerwie atmosfera znacznie się rozluźniła i przybrała charakter komediowy, z czego byłam zadowolona. Mimo iż nie był to górnolotny spektakl, to bardzo mi się podobał, osoby grające naprawdę zrobiły to dobrze, a scenografia wydawała się świetna. Gdy byłam młodsza, marzyłam o byciu aktorką, nawet uczęszczałam na specjalne zajęcia. Cieszę się jednak, że tak się nie stało, bo to, jak duża odpowiedzialność spoczywa na osobach grających w teatrach, mogłoby mnie przerosnąć.
Po zakończeniu sztuki wróciliśmy prosto do domu.
Podsumowując, bardzo dobrze wspominam oba wyjazdy. Pisząc wpis, przypomniałam sobie o emocjach, które towarzyszyły mi podczas nich i stwierdzam, że częściej muszę gdzieś jeździć. Mam nadzieję, że ktokolwiek dotarł do końca postu.
Jeśli ktoś z was zwiedzał któryś z tych obiektów lub również widział ten spektakl, byłabym bardzo wdzięczna za odzew w komentarzu.
Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie postu i życzę wam wszystkim miłego dnia/popołudnia/wieczoru ❤️.