Jak tak dalej pójdzie, to posty o Korfu będę pisać już w cieniu Kirkjufell... Kartony czekają na skromny dobytek, pierwsze od 10 lat chwile za kółkiem mam za sobą, a klienci, czując że im się wymykam, codziennie ślą zapytania. Krótki urlop w Grecji był jak ostatni, głębszy oddech przed skokiem na główkę. Nie mogę uwierzyć, że wylatywałyśmy dokładnie 4 tygodnie temu. Ani się obejrzę, a trzeba będzie skoczyć.
Poprzedni wpis skończyłam na plaży w Paleokastritsa. Zbliżał się wieczór, więc ruszyłyśmy zbierać następne pinezki z mapy. Najpierw punkty widokowe rozrzucone na niewielkim, skalistym cyplu. Stoi na nim klasztor, do którego prowadzi wąska i kręta (a jakże) droga z ruchem wahadłowym. Już sam wyjazd na górę jest atrakcją.
Samego klasztoru nie zwiedziłyśmy, za to długo spacerowałyśmy po okolicy. Wokół jest sporo ścieżek łączących liczne punkty widokowe. Pierwszy z nich znajduje się tuż przy klasztorze, ale z niego mam tylko takie zdjęcia.
Każdy ma swoje ulubione widoki :) Kiedy na nie patrzę puls mi się wyrównuje.
Potem spotkałyśmy niewielką zagrodę z innymi zwierzakami.
I przestrzeń, w której wzrok może się wyhasać.
Widok na klasztor z drugiej części cypla.
Prawie cały czas świeciło słońce, ale chmury czuwały w pobliżu - ciemne i ciężkie. Wkrótce zgotowały nam niespodziankę. Następnym naszym celem był położony wysoko ponad Paleokastritsa punkt widokowy Bella Vista. Jadąc tam źle skręciłyśmy i przypadkowo trafiłyśmy na duży sklep spożywczy przy drodze. Korzystając z okazji wdepnęłyśmy na zakupy. Ledwo weszłyśmy do środka, gdy niebo otworzyło się i zaczęło lać. Zupełnie bez ostrzeżenia, bez pierwszych kropel i podmuchów wiatru, jakby ktoś odkręcił kurek. Ulewa skończyła się równie gwałtownie, akurat gdy płaciłyśmy.
Ruszyłyśmy dalej, było wąsko, stromo i kręto. Do punktu Bella Vista jedzie się przez wioskę Lakones i właśnie tam złapał nas grad, ledwie dziesięć minut po ulewie :) Na szczęście to też była chwila-moment.
Droga przez Lakones - tuż po gradzie.
To była główna droga, od niej odchodziły jeszcze węższe, strome uliczki wijące się między domami.
Parę minut później, gdy dojechałyśmy do Bella Vista, przejaśniło się zupełnie i mogłyśmy spokojnie obejrzeć widoki.
W dole spłukana deszczem Paleokastritsa.
Plaże i cypel z klasztorem, tam spacerowałyśmy ledwie godzinę wcześniej.
Dopiero z góry widać, jaka to kieszonkowa przestrzeń ;)
Na tym skończyłyśmy objazd i ruszyłyśmy w drogę powrotną na kwaterę. Nie zebrałyśmy wszystkich pinezek z okolicy, ale nie taki był cel wyjazdu. Byłyśmy uszczęśliwione, bo po deszczowym poranku nie spodziewałyśmy się tak wypełnionego słońcem dnia. Wystarczyło przejechać 30 kilometrów :) Opady były przelotne i miałyśmy to szczęście, że nie złapały nas na spacerze.
Na późny obiad ugotowałyśmy makaron z pesto i pomidorkami, najprostszy na świecie. Równie dobrze mogę taki sam zrobić jutro, ale na pewno nie będzie smakował tak jak wtedy. Tak skończył się poniedziałek. A we wtorek pojechałyśmy między innymi do Agios Georgios...
...a także spotkałyśmy się z Ewą 💚❤️
Ale o tym następnym razem... za 4 dni. Albo za 10 😉