Wciąż regularnie widzę w internecie porównania polskiego chłopstwa do niewolników. Zarzuty o ciemiężenie tychże, podnoszenie jakiż to mieli zły los i jaka zła była pańszczyzna i tak dalej. Dlatego postanowiłem napisać artykuł, który zbierze garść istotnych faktów o życiu Chłopa w czasach naszego złotego wieku.
Czy staropolski chłop był niewolnikiem?
Odpowiedź jest oczywista i jest dla mnie wręcz niepojęte, że trzeba ją tłumaczyć (Nie był). Sądzę, że żaden historyk nie podpisze się uczciwie pod tezą o chłopach-niewolnikach i głoszą je zwykle ludzie którzy skończyli takie kierunki jak socjologia czy antropologia i swoje teorie tworzą w oderwaniu od metodologii pracy naukowej historyka. Oczywiście są opracowania historyków, które wyjaśniają to szczegółowo, ale zwykle są ignorowane. Postaram się to i ja syntetycznie i prosto wyjaśnić.
Niewolnik to przede wszystkim stan prawny człowieka. Co więc oznacza, że ktoś jest niewolnikiem? Ano to, że ma swojego właściciela, który posiada nad nim pełnię władz w tym nad jego majątkiem, a nawet życiem. W starożytnym rzymie niewolnik był “ruchomą”, żywą rzeczą, przedmiotem który był w posiadaniu Rzymianina. Czy sytuacja polskiego chłopa była choćby zbliżona do takiego stanu? Nie, ponieważ każdy chłop miał swoją osobowość prawną, nie był jako jednostka niczyją własnością (był poddanym, ale i szlachcic był poddanym króla tylko na innych prawach), mógł zdobywać i zbywać majątek, mógł pod pewnymi warunkami piąć się w hierarchii społecznej, miał swoje sądownictwo i własną władzę. Oczywiście nie miał ówczesny chłop praktycznie praw politycznych był więc w tym zakresie dyskryminowany. Do tego i z tego powodu prawo dyskryminowało tą i inne grupy mieszkańców względem stanu szlacheckiego w wielu kwestiach takich jak podatki czy dostęp do urzędów. Przyglądając się tym dyskryminacyjnym prawom można wyróżnić jako najbardziej “niewolnicze” i podnoszone przez współczesnych chłopomanów: pańszczyznę, którą zajmiemy się przy okazji dobrobytu chłopskiego, oraz przywiązanie do ziemi.
Przywiązanie do ziemi czy ograniczona mobilność?
Prawo o którym mówimy, a które potocznie określa się przywiązaniem do ziemi wywodzi się z czasów głębokiego średniowiecza, ale jeśli chodzi o okres którym się zajmuje to swoje źródła ma w przyjętych w 1496 roku statutach Piotrowskich.
Prawo wówczas ustanowione, oprócz wskazanie w jaki sposób sądzić “zbiegów” definiowało też jaki zakres swobody miał chłop w kwestii zmiany miejsca zamieszkania. Prawo to stanowiło, że z danej wsi może w danym roku przenieść się do innej jeden kmieć (co zapewne oznaczało również całą jego rodzinę), widzimy już zatem, że owo “przywiązanie” nie było absolutne i dotyczyło nie tyle człowieka, co zbiorowości przypisanej do danej wsi. Dodatkowo, każda rodzina z danej wsi mogła wysłać na naukę czy do wojska jednego syna o ile nie był jedynakiem. Widzimy więc, że prawo nie tyle oddawało los i możliwość przemieszczania się w ręce “właściciela”, co raczej regulowało zakres mobilności tej warstwy społecznej, czy było to prawo mądre? Nie umiem rozstrzygnąć, jednakże stały za nim istotne pobudki, o czym piszę niżej. Czy było to prawo liberalne i wolnościowe? Oczywiście, że nie, jednocześnie jednak nie jest to uczynienie z tej grupy ludzi niewolników.
Przyjrzyjmy się jeszcze dlaczego takie prawo ustanowiono i to już co najmniej za Kazimierza Wielkiego. Otóż Polska z różnych przyczyn zmagała się z poważnym niedoborem rąk do pracy, dlatego po pierwsze prawo to miało zapobiec sytuacji w której zostalibyśmy jako społeczeństwo narażeni na klęskę głodu. Również i innych problemów co ładnie możemy wyczytać z uzasadnienia prawa dotyczącego opuszczania rodzin przez młodzież wiejską:
(...)zaradzając swawoli młodzieńców plebejskich, jak i pustoszeniu dóbr, gdyż w razie opuszczania przez młodzież wsi i własnych rodziców pustoszeją wsie dla braku pracowników, których można by osadzać na roli, a ponadto niektórzy, którzy odchodzą od swoich ojców pod pozorem wyuczenia się rzemiosł, zaciągają się do wojska i w złe towarzystwo się dostają, kradną, rabują i ulegają zepsuciu obyczajów(...)”.
Myślę, że spokojnie możemy przypuszczać, że to prawo szczególnie poza szlachta, służyła samym chłop w wieku już dorosłym, czy podeszłym, którzy gdyby opuszczeni byli przez swoje potomstwo mieliby bardzo ciężko.
Po drugie zaś, prawo to było skierowane przeciw szlachcie, która chcąc nader szybko rozwijać swoje ośrodki, miało chęć podbierania (również siłowego) chłopów swoim sąsiadom. Co jasno wynika przede wszystkim z tego kto miał być sądzony za zbiegłego kmiecia: “(...)o zbiegłe kmiecie (...) należy pozywać, kogo wypadnie pozwać, do sądów ziemskich” czyli szlachcic, bo sądy ziemskie były sądem dla szlachty, nie dla chłopa.
Podsumowując więc, nie było “przywiązania do ziemi” tylko ograniczenie mobilności ludności wiejskiej ze względów gospodarczych i społecznych. Miało na celu nie pozbawienie wolności chłopa, ale zabezpieczenie również i samych chłopów przed a)swawolą szlachty która porywała robotników do swoich folwarków, b)swawolą młodzieży, która chciała korzystając z niedostatków administracji Królestwa raczej żywić się z rabunku niż pracy.
Dodajmy jeszcze do tego stan faktyczny, gdzie pomimo tego prawa i tak często dochodziło do nielegalnych przemieszczeń chłopów co choćby wynika z pojawiających się właśnie takich spraw karnych w sądach ziemskich. Wziąwszy pod uwagę że i dziś wykrywalność przestępstw jest daleka od pełnej, można spokojnie założyć, że kto faktycznie chciałby uciec i o ile miał gdzie, to mógł to zrobić.
Czy staropolskiemu chłopu wiodło się źle?
Tutaj odpowiedź jest już znacznie trudniejsza z tego względu, że stan chłopskich był bardzo daleki od jednorodności. Zarówno horyzontalnie /terytoralnie (inna była sytuacja dajmy na to w Wielkopolsce, inna na Rusi) jak i wertykalnie / hierarchicznie (inna była sytuacja zamożnego kmiecia, a inna zagrodnika, komornika czy wreszcie “luźnego”. Co więcej, bardziej obrotny kmieć mógł nawet zgromadzić w dzierżawie pokaźne ziemie, które majątkowo stawiały go wyżej od niejednego drobnego szlachetki. Największą grupę wśród polskich chłopów stanowili właśnie kmiecie, co też wyróżniało nas na tle europy. W ogólności chłopi posiadający (dzierżawiący) ziemię stanowili około 80% stanu, w zachodniej Europie było to tylko około 40%. I tak przeciętne chłopskie gospodarstwo w Wielkopolsce mierzyło jeden łan (około 18 hektarów, dziś jest to tylko 11,5 ha a przecież do średniej dziś wliczamy wielkie współczesne folwarki) oraz posiadało 4 konie, 8 sztuk bydła, 5 owiec i 3 kozy, największe gospodarstwa chłopskie były na Pomorzu gdzie dochodziły do 2-3 łanów. O zamożności kmieciów może również świadczyć przykład Klemensa Janickiego. Stał się on sławny ze swojej poezji w całej Europie co było możliwe dzięki jego chłopskim rodzicom, których było stać na posłanie go do Kolegium biskupa Jana Lubrańskiego.
Warto też wspomnieć o możliwej do oszacowania kaloryczność diety chłopów pracujących na folwarku. Zgodnie z ustaleniami profesora Wyczańskiego było to zależnie od regionu od 3500 do 4500 kalorii (z internetowego przeglądu jaki zrobiłem wnioskuje, że dla intensywnie aktywnego fizycznie mężczyzny zaleca się współcześnie około 2500-2600 kalorii!). Nie ma więc mowy o niedojadaniu, wręcz przeciwnie.
O tym z kolei, że nasza sytuacja i dobrobyt naszego chłopa był dużo lepszy niż na zachodzie (jak i na wschodzie) świadczyć może bardzo liczna imigracja chłopów z zachodu (“Olędrzy”).Jak również brak chłopskich buntów obecnych na Węgrzech, czy w Niemczech.
Podsumowując w Polsce chłopu żyło się raczej dobrze i dostatnie jak na ówczesne warunki. Niestety z czasem ta sytuacja się pogarszała, podobnie zresztą jak szlacheckiej klasy średniej, ale to już temat na inny wpis.
W artykule korzystałem głównie z kompleksowego opracowania historii Polski prof. Andrzeja Nowaka.
Polecam w temacie również: