[PL / ENG] Martyna Wojciechowska "Kobieta na końcu świata", National Geographic

in #polish17 days ago

W ostatni dzień roku mam do dodania dwie książki do listy przeczytanych. Dziś opiszę jedną, jutro drugą, a rok 2024 skończę z wynikiem 49 książek przeczytanych. Tym razem książka papierowa, bo inaczej się nie da: jest tak obficie okraszona cudnymi fotografiami, że trzeba ją czytać w papierze. Sporo osób oglądało program Martyny, ja widziałam raptem odcinek bądź dwa, bo z zasady nie oglądam telewizji. Książka natomiast podobała mi się bardzo bardzo.

On the last day of the year, I have two books to add to my reading list. Today I will describe one, tomorrow the other, and I will end the year 2024 with a score of 49 books read. This time a paper book, because there is no other way: it is so abundantly decorated with wonderful photographs that it has to be read in paper. Many people have watched Martyna's program, I have only seen an episode or two, because I do not watch TV as a rule. On the other hand, I liked the book very much.

Mamy tu osiem reportaży o kobietach z różnych zakątków świata. Wszystkie historie są barwne i ciekawe. Martyna opisuje też własne wrażenia. Lubię Martynę, lubię National Geographic (kiedyś nawet prenumerowałam ich czasopismo). Tak więc to musiało się udać :)

We have eight reports about women from different corners of the world. All the stories are colorful and interesting. Martyna also describes her own impressions. I like Martyna, I like National Geographic (I even subscribed to their magazine once). So it had to be good :)

Ze wszystkich historii, gdybym miała widzieć gdzieś siebie, bez wątpienia byłabym wolną duszą Edith - dziewczyną kowbojką z Argentyny. Trochę nie odpowiadałaby mi w tym gra w kaczkę, bo jestem strachajło, oraz kastracja byków. Reszta spoko. ;)

Of all the stories, if I could see myself somewhere, I would definitely be the free spirit Edith - a cowgirl girl from Argentina. I wouldn't be too keen on the duck game, because I'm a scarecrow, and the castration of bulls. The rest is fine. ;)

W toku czytania historii o sierocińcu dla słoni ucieszyłam się, że to może miejsce dla mnie, kiedyś, jak wydarzy się coś, co sprawi, że przestanie mnie trzymać w tej Polsce. Pojadę i będę ratować słonie. Mina mi zrzedła, kiedy doczytałam, że Daphne nie zatrudnia kobiet, tylko samych mężczyzn. Powód? Kochliwi mężczyźni konkurują ze sobą o względy kobiet i rzutuje negatywnie na ich pracę - a zatem nad opiekę nad biednymi słoniątkami, które i tak mają marne szanse na przeżycie. Z drugiej strony: może wtedy będę już "starą babą", nikt nie będzie już się we mnie podkochiwał, więc jednak mnie zatrudnią...? Mina mi zrzedła jednak jeszcze bardziej, kiedy dowiedziałam się, jak niesamowitymi stworzeniami są słonie. Potrafią dosłownie umrzeć z tęsknoty za swoim opiekunem. I tak po prostu emocjonalnie to nie wiem, czy bym to udźwignęła. Może jednak lepiej zajmować się przytulaniem głupich pand?

In the course of reading the story about the elephant orphanage, I was happy that this may be the place for me, someday, when something will happen that will make it stop keeping me in this Poland. I'll go and save the elephants. My face faded when I read that Daphne does not employ women, but only men. The reason? Loving men compete with each other for the favor of women and have a negative impact on their work - and therefore on the care of poor elephants, who have a poor chance of survival anyway. On the other hand: maybe then I will be an "old woman," no one will have a crush on me anymore, so they will hire me...? But my face faded even more when I learned what amazing creatures elephants are. They can literally die of longing for their guardian. And just emotionally, I don't know if I could handle it. But maybe it's better to hug stupid pandas?

No fajna lektura, polecam. Książa z książkodzielni, ale chyba jej tak prędko tam nie oddam. Podrzucę najpierw rodzinie. :)

Well, it's a great read, I recommend it. A book from the booksharing post, but I probably won't give it back there anytime soon. I'll give it to my family first. :)