Rzutem na taśmę kolejna pozycja przyczytana.
Ciekawa sprawa z tym Robertem Małeckim. Byłam pewna, że czytałam już jego książki, ale za nic w świecie nie potrafiłam sobie przypomnieć. Tak dużo książek, a zwłaszcza polskich kryminałów, a tak kiepska pamięć - i potem to wszystko się zlewa, zwłaszcza, jak czyta się z kindle. Skądś musiałam kojarzyć autora, może ktoś mi coś polecał? W każdym razie po krótkim rozeznaniu stwierdzam, że to chyba jednak pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Zapewne nie ostatnia, bo jest bardzo nieźle.
Robert Małecki, proanima.pl
Fabuła
Główną bohaterką jest Anna Kowalska, bardzo atrakcyjna i przy tym wyraźnie próżna kobieta po 30tce, która właśnie w wyniku nieszczęśliwego wypadku na torach straciła męża i pasierbicę.
Kobieta, która straciła męża, jest wdową. Jak nazwać kobietę, która straciła pasierbicę? Żałobnica.
Książka składa się z bardzo krótkich rozdziałów, naprzemiennie przeplatających się TERAZ, WCZEŚNIEJ i DAWNIEJ. Poznajemy więc stan po wypadku, wydarzenia bezpośrednio go poprzedzające, a także sięgamy do czasów dzieciństwa Anny i pierwszej traumy. Książkę czyta się wartko, można ją połknąć prawie że na raz, bo każdy rozdzialik zachęca nas do czytania dalej i odkrywania kolejnych kart tej pogmatwanej historii. Nic tu nie jest czarne ani białe, wręcz trzeba by przyznać, że wszystkie te postaci mają coś za uszami.
Jest tu wątek kryminalny, ale przede wszystkim dramat czy thriller psychologiczny. Mogłabym się przyczepić do paru wątków, zwłaszcza do jednej postaci, która wybitnie moim zdaniem coś ukrywała, a w finale nie poznajemy jej motywów. Sam koniec też zaskakuje, bo do innego rozstrzygnięcia to wszystko miało zmierzać. Nie da się tego jednak opisać bez spojlerów, więc na tym poprzestanę.