"Desperacja" to jedna ze starszych książek Kinga, których jakoś nie czytałam. Nie wiem, tytuł mnie coś zniechęcał chyba. W końcu nadrobiłam zaległości i mam sprzeczne wrażenia.
Początek jest rewelacja - od razu jest duże napięcie. Mamy środek amerykańskiej pustyni, rzadko uczęszczaną drogę i dziwnego, ogromnego policjanta, który ma chyba nie równo pod sufitem. Ten początek miał w sobie coś takiego trochę cliche - gdzieś już to było grane, miałam wrażenie, że może oglądałam ten film? Ale sprawdziłam, i jednak nie, a może bym i kiedyś obejrzała.
filmweb
No więc początek świetny, a potem? Trup ściele się gęsto, krew leje strumieniami, więc tego napięcia siłą rzeczy jest już mniej. Akcja nie wzbudza emocji, po prostu się toczy szybkim tempem i tyle. Wzruszeń już też nie ma. A więc wg mojej osobistej opinii: początek to King w najlepszym wydaniu, ale bardzo szybko mamy do czynienia ze zwykłym horrorem. Jest spoko, ale szału nie ma.
Wrzucę jeszcze opis z lubimyczytac.pl:
Najgorsze miejsce do życia…
Jeszcze gorsze do umierania…
Zło mieszka właśnie tutaj…
Desperacja – niegdyś kipiące życiem górnicze miasteczko w Nevadzie. Teraz zostały w nim tylko kojoty, skorpiony i węże… I policjant, Collie Entragian, który jako jedyny przedstawiciel prawa w tej okolicy patroluje przebiegającą przez nią szosę.
Nikt nie obiera sobie tego miejsca za cel podróży, a jeśli ktoś tu trafia, to tylko przypadkowo – tak jak rodzina Carverów czy jadący harleyem zadufany w sobie, sławny pisarz John Edward Marinville.
A może to nie przypadek, tylko przeznaczenie. Może trafiają tu po to, żeby poznać pełne znaczenie słowa DESPERACJA.