Wyścig kolarski Tour de Pologne ponownie zawitał na Lubelszczyznę, tym razem w wersji kobiecej. Były to krótkie, weekendowe, trzyetapowe zawody, ich druga edycja w historii.
Co ciekawe, zawodniczki każdego dnia jechały przez miejscowości z którymi jestem mniej lub bardziej związany:
Piątek 28.06: jazda indywidualna na czas po ulicach Lublina,
Sobota 29.06: etap z Krasnegostawu przez Roztocze Środkowe i Zachodnie do Kraśnika,
Niedziela 30.06: etap z Nałęczowa do Kazimierza Dolnego.
Na trasie ostatniego etapu udało się nam nawet być.
Start honorowy ruszył spod nowo otwartego hotelu Arche w Nałęczowie, później kolarki ruszyły na krótką rundę po ulicach miasteczka, a dopiero na jego końcu wystartowały na "ostro". Tuż przed Kazimierzem Dolnym wjechały na rundy, po których finiszowały na drodze wjazdowej/wyjazdowej z miasta wzdłuż Wisły.
Osobiście bardziej podobał mi się etap z dnia poprzedniego, który starałem się śledzić na youtube (to tutaj Eurosport przeprowadzał transmisję z komentarzem), po prostu więcej działo się na trasie od strony sportowej. Na usprawiedliwienie zawodniczek trzeba dodać, że był to dla nich trzeci dzień rywalizacji w upalnych temperaturach.
Nie był to wyścig kolarskiej ekstraklasy, co miało jednak dużą zaletę w postaci tego, że jako kibice mogliśmy być bardzo blisko zawodniczek i całej organizacji imprezy, wszystko było na wyciągnięcie ręki. W przeciwieństwie do męskiego wydania TdP, gdzie wszystko jest odgrodzone i szczelnie chronione.
Pewnie już gdzieś o tym pisałem, ale lubię kolarstwo za to, że dzięki niemu wielki sport ma możliwość trafić również na prowincję. Mam nadzieję, że takie wyścigi będą regularnie wracać w moje okolice.
oznaczenie trasy
przed hotelem Arche, tuż przed startem
Czesław Lang na mikrofonie, konferencja prasowa przed startem
przed hotelem Arche, tuż przed startem
Jadą!
I pojechały...