Znalazłam w ogrodzie buraki, które spędziły tam zimę. Po wykopaniu okazały się bardzo duże i zdrowe.
Wnuk zapragnął zupy.
Zupa była jak najbardziej w temacie pod kątem warzyw, bo w zamrażarce miałam jeszcze zapas marchewki, pietruszki, kalafiora i brokuła.
Jednak nie miałam w domu węglowodanów bo nie używam. Ani jednego ziemniaka, ani nic innego...
Podczas rozmowy telefonicznej Córcia zaproponowała makaron keto z omleta. Tego wynalazku jeszcze nie jadłam, aczkolwiek pamiętam jak przez mgłę krojone na drobno naleśniki. Ale co z nimi było dalej to już nie jarzę.
Podczas gotowania zupy wnuk zachwycał się jej zapachem. Obrał i pokroił warzywa, a potem czekał.
Usmażyłam więc omlet z czterech jaj (bez mąki).
Gotowy omlet pokroiłam na drobne paseczki, wyłożyłam na talerze i zalałam zupą.
I wiecie co? Zupa była zdecydowanie jadalna. Przecież jajko jak najbardziej pasuje do barszczu, (jak się okazało) nawet w formie pokrojonego omleta.
Smacznego!
Zdjęcia własne by @grecki-bazar-ewy.