W Polsce był ostatnio jakiś hiper-znany jutuber. Najpierw w Warszawie. Potem w Krakowie. Warszawa mnie nie interesuje, więc wtedy tylko odnotowałem ten fakt. Gdy jednak pojawił się stream z Krakowa, to postanowiłem rzucić okiem. W większości jest to jakiś żenujący spektakl i zapewne nie poświęciłbym mu ani minuty komentarza gdyby nie jeden aspekt. A mianowicie reklama.
W nagraniu tym są dwa ciekawe kejsy. Pierwszy to "Mocny gaz". Żywiec Zdrój ma taką wodę. W Warszawie ktoś temu hiper-znanemu jutuberowi ją dał. A że jest ciemnoskóry to zaczął robić "dramę", że dali mu "Moc Nygaz". W Krakowie motyw ten pojawiał się kilka razy. Zaintrygowało mnie to, więc zacząłem Googlować i trafiłem na artykuł, w którym pokazane są zdjęcia, jak Żywiec Zdrój znika z półek sklepowych. Autor zastanawia się w nim, jak teraz firma wykorzysta ten viral. Cóż, ja bym raczej zapytał: ile zapłacili za tę akcję? Bo intuicja podpowiada mi, że jest to ustawka. Napisałem wcześniej "ktoś temu hiper-znanemu jutuberowi ją dał". Nie był to jednak przypadkowy przechodzień, tylko organizator tego całego zamieszania, który określił to jako "najlepszą polską wodę". Myślę więc, że kasa się zgadza i ktoś naprawdę dobrze to rozgryzł. Cóż, nie jest łatwo wypromować produkt tak powszechny jak woda.
Drugi kejs to "House Of Attractions" na Grodzkiej. Hiper-znany jutuber odwiedził go w pierwszej połowie swojego streamu i pokazał co w nim jest. Zawsze zastanawiało mnie jak tak gówniane (za przeproszeniem) rozrywki są w stanie utrzymać się na rynku. Odpowiedzią jest natarczywy marketing. Firma zatrudnia ludzi, żeby zachęcali ludzi na ulicy do odwiedzenia ich przybytku. A że Grodzka to jedna z najruchliwszych ulic Krakowa, to zawsze się ktoś znajdzie. Szczególnie obcokrajowcy. I tak to się kręci. O ile jednak w przypadku "mocnego gazu" nie mam wątpliwości, że stream przełoży się na zwiększenie przychodów, o tyle w przypadku labiryntu luster i innych "atrakcji" z Grodzkiej mam co do tego wątpliwości. Zwłaszcza, że jutuber jakoś specjalnie nie był pod ich wrażeniem. Ale może to tylko moja subiektywna ocena. W gruncie rzeczy wszystko może znaleźć swoich odbiorców...