Wczoraj @krolestwo odwiedził Kostas, najbardziej otwarty Litwin-Litwin (piszę Litwin-Litwin, bo są jeszcze Litwini-Polacy) jakiego znam. Napisał do mnie na FB końcem 2010 roku. Trafił na mnie przez naszą wspólną znajomą, posłuchał Folkrapu i tak się zaczęło. Wymieniliśmy wiele wiadomości i wynikało z nich, że w końcu znalazłem kogoś, kto mówiąc "nasze Wilno" ma na myśli to, że jest ono nasze wspólne a nie tylko jednej nacji. W "realu" spotkaliśmy się jesienią 2011. Wracałem z kolejnej wyprawy do Rygi. No i tak się zagadaliśmy, że uciekł mi autobus. Kostas zaproponował, że mnie przenocuje. Skorzystałem, więc można było kontynuować rozpoczęte wątki.
Wczoraj Kostas napisał do mnie, że jest w Krakowie. Spotkaliśmy się o 17.00 i przegadaliśmy kilka godzin w Szafie. W tym samym czasie w głównej sali prowadzone były rozmowy polsko-ukraińskie. I po raz kolejny poczułem, że KBK to taki "ostatni przyjazny dom", do którego każdy, kto jakimś trafem znajdzie się w Krakowie może w ciemno przyjść, gdzie toczone są różne ciekawe dyskusje o wspólnej historii, wartościach, doświadczeniach. Z Ukraińcami idzie nam całkiem dobrze. Może więc warto byłoby rozszerzyć to na całe Międzymorze...