Życie jest jak planszówka. Lubię to porównanie. Jest bardzo prawdziwe. Bo chyba nazbyt często się zdarza, że gramy w jakąś grę, chcemy zrobić wiele akcji a "stać nas" tylko na 2 albo 3. Zawsze trzeba coś wybrać. Niestety "grając" w KBK mam dokładnie takie samo odczucie. Lista rzeczy do zrobienia jest długa, a doba ma tylko 24 godziny. Można to oczywiście łatać wolontariatem. W praktyce jednak wychodzi, że koordynacja wolontariatu to dodatkowe zajęcie, które ma tak dużo zmiennych i niepewnych elementów, że czasem lepiej po prostu zrobić coś samemu.
Przez ostatnie dwa miesiące sporo pary poszło w proposal, który ostatecznie zakończył się fiaskiem. No może nie całkowicie, bo jednak pozwolił dotrzeć do zupełnie nowych ludzi, którzy w inny sposób pewno o KBK by się nie dowiedzieli, ale nie zmienia to faktu, że prace w samym Królestwie były dość ograniczone. Cóż, nie da się przesuwać wszystkich pionków równocześnie.
Jedną z rzeczy, które długo czekały na realizację było ogarnięcie magazynu koło toalety. Od dłuższego czasu zawalony był pudłami i trudno było w nim znaleźć cokolwiek. W pierwszej połowie października KBK odwiedził @kubak, który zajmuje się lean managementem i zasugerował kupno regałów. Nawet podesłał linki. Kupiłem je dopiero w ubiegłym tygodniu. W poniedziałek przyszły. Wczoraj je złożyłem.
No i od razu zrobiło się więcej miejsca. Co prawda wciąż trzeba zrobić porządek, posegregować wszystko, opisać. Ale i bez tego łatwiej teraz cokolwiek znaleźć. No i zmieścić można dużo więcej.
Przy okazji zacząłem myśleć o jakiejś poważnej reorganizacji kuchni - by poprzestawiać wszystko, tak by można było w niej usiąść i porozmawiać. Obecne ułożenie na pewno nie jest optymalne, ale nie jest też najgorsze. Na razie to tylko luźna myśl, bo są inne, ważniejsze rzeczy do zrobienia...
Priorytetem są bez wątpienia okna. Powinniśmy je wykorzystać do wyeksponowania informacji o tym, czym jest KBK. Jest co prawda ekran, ale on nie wystarcza. @edwinedwin pracuje też nad systemem dzwonienia. Tak by przykładając rękę do szyby, słychać było dzwonek. Co ciekawe, w sobotę Sebastian z Aruby zasugerował zupełnie inne rozwiązanie bazujące na p5js. Gdyby mieć jakiś mały komputer i kamerę, to można robić cuda na kiju. Np. dzwonek zadzwoni, jak ktoś podrapie się po głowie, albo zrobi jakiś inny, określony ruch. Ciekawe, no nie?
Na koniec małe ogłoszenie. Jak ktoś używa Discorda, to dzisiaj na kanale Ecency będę rozmawiał z @ph1102 (i nie tylko) o KBK. Szczegóły można znaleźć w tym poście. Start o 18.00 czasu polskiego.