Pięć dni temu pisałem o wykupieniu reklamy Klubu Ślónskij Godki na Facebooku. Było to oczywiście złamanie przyjętej przeze mnie zasady, że nie dam Cukrowej Górze ani grosza. Z drugiej jednak strony byłem dość sfrustrowany frekwencją na "Blockchainowym piątku", na którym pojawiły się (oprócz mnie) tylko dwie osoby. Zrozumiałem, że samo wcześniejsze zaplanowanie wydarzenia niewiele da jeśli nie zrobi się promocji. Postanowiłem więc przemóc swoją niechęć do Facebooka i zapłacić mu za pomoc w dotarciu do ludzi. Wydałem na to 80 zł.
W ciągu pięciu dni liczba zainteresowanych wydarzeniem wzrosła z 0 do 76, łącznie z tymi, którzy kliknęli "wezmę udział" (5) mogliśmy się spodziewać nawet 80 osób. Ile nowych osób przyszło? Możecie zgadywać.
Ja, dobrze godocie: ŻODYN. Potwierdziło to tylko moje wcześniejsze doświadczenie z reklamami na Facebooku. Otóż jeszcze w czasach rzeszowskich kilka razy wykupiłem promocję "Nocy planszówkowych". I o ile zainteresowanie facebookowymi wydarzeniami rosło, o tyle frekwencja pozostawała bez zmian. Ludzie klikali, ale się nie fatygowali.
Z mojej perspektywy są to więc pieniądze wyrzucone w błoto. Tym bardziej, że obserwujących nie przybyło. Możliwe, że jakieś widoczne efekty przyszłyby z czasem. Wymagałoby to jednak wydania sporej kwoty, a trudno wydawać pieniądze, gdy balansujemy na granicy utrzymania. Trzeba więc szukać innych dróg. Z samego Facebooka nie rezygnuję. Wciąż w głowie mam pomysł nagradzania ludzi rycarami za udostępnianie treści. Wymagałoby to jednak opracowania jakiegoś sensownego systemu.
KBK można wspierać: