Ten tydzień nie zapowiadał poprawy. W środę miałem incydent z wieczornym podjadaniem. Zjadłem pół paczki chrupek i z 4 batony duplo. Chillout'owałem się w kuchni przy serialu i weszła mi gastrofaza.
Na zdjęciu czekolada Schrödinger - i wypadła z szafki i w niej pozostała. Tak przewrotny los mnie kusi do złego.
No niestety nie jestem w stanie kontrolować każdego aspektu swojego życia i cięższe chwilę będą się zdarzać, a nie mogę ich w ten sposób odreagowywać. Następnego dnia stwierdziłem, że to nie ma sensu i wiecznie będę stał przed tym 80kg (lub się w końcu odbiję). Odkryłem jeden prosty trick i teraz mnie wszyscy dietetycy nienawidzą. A tak naprawdę, wymyśliłem na siebie sposób (bat), który na razie działa. Mianowicie wszystko co zjem musi zostać udokumentowane fotograficznie. Teraz zjedzenie ostatniego batonika z duplo (a został jeszcze jeden) już nie jest takie proste. Poniżej kompozycja zdjęć z dzisiejszego dnia. W sumie nie ma się czym chwalić. Przydałoby się trochę urozmaicić i dorzucić więcej warzyw.
Tak widać tam McWrap'a. Żona w ramach pożegnania wakacji wzięła dzieciaki do McDonald'a. Biegałem na siłowni i najpierw na pytanie czy coś chcę z Mac'a odpowiedziałem nie, ale w sumie nie miałem pomysłu na kolacje, a około 600 kcal spaliłem. Warzywa ma jakby coś!
Wystarczyło tych kilka dni, żeby przebić 80kg, więc nie stałem przed ścianą, którą nie potrafiłem przebić. Tylko sobie wesoło robiłem kilka kroczków w stronę 7xkg, a potem wesoło robiłem kilka kroków w tył.
Do tej pory raporty z tej serii pokazywały się w sobotę, ale postanowiłem przenieść je na niedziele. Z kronikarskiego obowiązku dziś są trzy screen'y z pomiarów wagi. Pierwsze dwa z porównania sobota do poprzedniej soboty i z dzisiaj, żeby mieć co porównać w przyszłym tygodniu.
Nie ma ty spektakularnej przemiany, ale nie o to mi w tym chodzi. Ważne, żeby zmierzać w dobrym kierunku.