Od dłuższego czasu na różnych internetowych portalach króluje opcja tzw shadowban. Umożliwia nam to dodawanie użytkowników do tzw czarnych list które zasadniczo robią jedną zmyślną rzecz. Sprawiają że komentarze danego użytkownika stają się niewidoczne dla nas oraz innych osób które np wypowiadają się pod naszym wpisem w taki sposób że dany użytkownik o tym nie wie.
Wielu ludzi chwali sobie takie rozwiązanie jako skuteczny sposób na zniechęcenie tzw trolli internetowych, ochronę marki czy też inne tego typu "korzyści".
Czym Shadowban jest naprawdę?
Jednym z największych osiągnięć dzisiejszej cenzury było wynalezienie takich mechanizmów zarządzania treścią aby sprofilować ludzi i wtłoczyć ich w tzw "bańki informacyjne".
Tak sprofilowane osoby korzystające z internetu najzwyczajniej w świecie odcinane są od napływu informacji które wg algorytmu mogą (lub mają) ich nie interesować. Serfujący po internecie internauta z dnia na dzień zostaje więc sprofilowany przez różne portale z których korzysta w taki sposób aby wyświetlały mu się głównie treści zgodne z jego zainteresowaniami i poglądami. W teorii oczywiście brzmi to dobrze. Po co mają nam się wyświetlać np wiadomości ze świata mody gdy w ogóle nie interesują nas nowe kreacje.
Niestety tak jak z każdą rzeczą i tu mamy do czynienia z drugą stroną medalu. Otóż skoro ktoś tworzy algorytmy profilujące nas a następnie, automatycznie dopasowujące treść do naszych upodobań to dlaczego nie mógłby np korzystając z wiedzy specjalistów wykorzystać tych mechanizmów do podsyłania nam takiego typu treści z danej dziedziny nas interesującej, które będą podsuwały pożądane przez niego spojrzenie na sprawę?
Przykładowo interesuje nas kandydatura jakiegoś posła. Masze poglądy zostały zakwalifikowane jako prawicowe, ktoś z partii lewicowej, zapłacił jednak popularnemu providerowi usługi wyszukiwania z której korzystamy. np Google aby w ramach promocji jego kampanii w pierwszych wynikach wyszukiwania wyświetlały nam się pozycje podburzające nasze zaufanie do posła z prawicowej partii konkurencyjnej. Wzbudzając nasze wątpliwości do osoby, która opłaciła usługę.
Wydaje się naciągane? Otóż nie. Tak własnie wygląda współczesna rzeczywistość sieciowa.
Dla tych, którzy chcą aby efekt takiej kampanii był jednak bardziej wymierny, takie rozwiązanie jednak ma jedną zasadniczą wadę. Otóż podsuwanie pewnej grupie która chcemy zmanipulować, treści mających na celu wzbudzenie określonych relacji nie odnosi swojego skutku tak długo jak długo pozostanie możliwość komentowania krytykowania i dementowania informacji pod wpisami filmami i artykułami dla wszystkich.
Można oczywiście wyłączyć opcję komentarzy w ogóle jednak jest ona bardzo przydatna z punktu widzenia zasięgów ponieważ zaangażowanie użytkowników w dyskusję pod wpisami, sprawia że chętniej wracają oni na naszą stronę czy też aby przeglądać profil. Ponadto treść taka lepiej pozycjonuje się w SEO. Jest też postrzegane jako ukłon w stronę wolności słowa oraz np w przypadku usług buisnesowych, pozwala np wyrazić klientom ich opinię o naszych usługach lub produkcie co w przypadku pozytywnych komentarzy wpływa pozytywnie na naszą sprzedaż...
No własnie i tu dochodzimy do meritum. Cóż bowiem gdy np to co piszemy nie jest zgodne z prawdą lub też nie chcemy aby pod produktem pojawiały się uwagi krytyczne a jednocześnie nie chcemy wyłączać możliwości komentowania dla innych użytkowników? I to tak aby "wyciszeni" userzy nie zdawali sobie nawet z tego sprawy co pozwala uniknąć dodatkowych zarzutów o cenzurowanie czy też unikanie debaty?
Tu właśnie z pomocą przychodzi shadowban.
I wszystko pięknie i ładnie tyle tylko że nie do końca...
Otóż to prawda że można w ten sposób uchronić się np przed nieuczciwa krytyką ze strony konkurencji czy też przed trolligiem tyle tylko że istnieje tu druga strona medalu...
Shadowban może bowiem działać również jako domknięcie furtki w cenzurze wymienionej powyżej.
Dzieją się tu trzy rzeczy:
Internauta 1 który jest zwolennikiem jakiegoś poglądu trafia np na film na YT w którym wypowiada się np jakiś autorytet. po obejrzeniu filmu chce zapoznać się z opiniami innych na ten temat scholeruje wiec w dół aby poczytać komentarze. Tam z kolei widząc same głosy pochwały i poparcia dla danej osoby umacnia tylko swój pogląd że dany autorytet cieszy się dużym poparciem.
Z kolei Internauta 2 który uważa że słowa wypowiadane przez powyższego mówcę to stek bzdur. Pisze długi i merytoryczny komentarz, który w dość obszerny sposób obnaża kłamstwa i manipulacje drugiej strony. Nie mając jednak świadomości że już wcześniej gdy nieprzychylnie wypowiadał się na temat owej osoby pod poprzednim filmem, jego konto dostało shadowbana.
Mówca naprodukował się z odpowiedzią wie że jego słowa są słuszne ponieważ oparł je na wyraźnych dowodach jednak co się dzieje?
A no dziwne... nikt nie zareagował na komentarz. nikogo to nie obeszło. To co dzieje się w tym momencie to wytworzenie ogólnego zniechęcenia i przeświadczenia że został zignorowany które rodzi dwie przeciwstawne emocje. Pierwsza to złość na ludzi popierających ów autorytet że unikają debaty, druga to poczucie osamotnienia które każe takiej osobie myśleć że w głoszonych poglądach jest sama a co za tym idzie podsyca w nim również zwątpienie co do słuszności swoich poglądów.W końcu mamy 3 internautę który głosi owe poglądy. Ot z momentem wrzucenia użytkownika na czarna listę może on spać spokojnie... spokojnie że już nikt nigdy nie podważy jego poglądów i nie wyprowadzi go z błędu nawet gdyby któregoś dnia dorósł do zaakceptowania tego że być może jednak się mylił. Jeśli ów internauta jest natomiast osobą która celowo wprowadza innych ludzi w błąd np dla pieniędzy, lub też osiągnięcia określonych celów politycznych czy też propagandowych, to przez długi długi czas może prowadzić swoja działalność naciągając i oszukując takie osoby jak Internauta 1 nie będąc zdemaskowaną. Krytyka jego osoby nie trafi bowiem do jego odbiorców ponieważ istnieją wspominane wcześniej algorytmy profilowania które temu zapobiegną, jedyne miejsce w którym była natomiast możliwość aby jego przeciwnicy zadali kłam jego oszustwom i jednocześnie dotarli do jego zwolenników również zostało zablokowane. Co więcej jego przeciwnik nie jest świadom że jego komentarze zostały ocenzurowane i bardzo często najzwyczajniej w świecie rezygnuje z próby ujawnienia oszustwa przekonany że najzwyczajniej w świecie w grupie jego zwolenników nikogo nie interesuje jego zdanie. Gdyby jego komentarz został po prostu usunięty to jego oponent dostarczył by mu tylko dowodów co do tego że unika debaty co mogło by się np przełożyć na determinację internauty 3 do ujawnienia oszusta. Ponadto oszczędza to internaucie 1 masy moderacji. Usuwanie komentarzy każdorazowo w ręczny sposób odnosi się do jednego wpisu i wymaga stałej uwagi i ich śledzenia. Dodatkowo istnieje ryzyko że wystarczająca liczba osób zdąży je przeczytać aby jego zwolennicy wszczęli debatę.
Tak oto właśnie nakłoniono ludzi do procedury samo ocenzurowywania się i wspierania tworzenia się tzw baniek informacyjnych które z roku na rok coraz bardziej utrudniają debatę publiczną, tworzą podziały społeczne i prowadzą do mnóstwa wzajemnego hejtu oraz tragedii. Ostatecznie pozwala to jeszcze sprawniej sterować opinią publiczna np w kwestiach takich rzeczy jak to kto powinien wygrać wybory czy też jak postrzegają oni ostatnie wydarzenia i podjęte przez rząd decyzje czy też projekty ustaw.
Czy więc korzyści z opcji shadowban wymienione powyżej naprawdę przekraczają negatywne konsekwencje takiego rozwiązania? moim zdaniem kategorycznie nie. ilość trolli internetowych nie jest znów tak duża aby nie dało się ich po blokować w konwencjonalny sposób z kolei nieuczciwe praktyki marketingowe często można bardzo łatwo obnażyć kilkunastoma minutami researchu na temat danej osoby która skrytykowała nasze usługi.
Konsekwencje drugiego rozwiązania są natomiast dużo gorsze i niosą ze sobą wiele niekorzystnych implikacji.
Czy warto się więc sam ocenzurować? moim zdaniem nie. Każda opinia może nas czegoś nauczyć nawet jeśli w 100% się z nią nie zgadzamy. Nerwy które odczuwamy w wyniku krytyki są z kolei zazwyczaj naszym osobistym problemem z którym powinniśmy walczyć ponieważ w prawdziwym życiu tak samo spotkamy się nie raz z hejtem i tylko od tego czy przepracujemy naszą wewnętrzną agresję zależeć może czy np poradzimy sobie z tą sytuacją tak aby wyjść spokojnie z twarzą może zadecydować czy osiągniemy jakiś sukces. Czemu więc nie uodparniać się na owy hejt najpierw w świecie wirtualnym?
Oczywiście zwolennicy unikania "niepotrzebnego" stresu z pewnością zaraz przyczepią się do mnie twierdząc że moje twierdzenia są błędne. Jednak cóż można by napisać cały artykuł na temat tego jak ta filozofia wpływa obecnie na obniżenie umiejętności radzenia sobie ze stresem wśród młodych ludzi i osób wychowanych w takiej "ochronnej bańce".
Tak czy siak zachęcam do przemyślenia tego co tu napisałem oraz do komentowania. Nie obiecuję że nie zjadę tych z którymi się nie zgadzam ale na pewno nikogo nie zshadowbanuję ;)
Pozdrawiam i zachęcam do dyskusji!