Jak ja nie lubię lotów rano! Cały dzień później jestem niewyspany i zmęczony. Jest to jeszcze gorsze, gdy lot jest w poniedziałek rano. Ale cóż, taka praca. Jedynym pocieszeniem był fakt, że był to cały tydzień na szkoleniu - przez co mój projekt nie mógł wymagać ode mnie stałej uwagi. Ostatecznie, mniej pracy.
Mimo to, wchodząc na pokład samolotu zmierzającego do Amsterdamu, nie spodziewałem się, że będzie to tydzień pełen tajemnic i zagadek.
Okna patrzą
Gdy dotarłem do hotelu, była jeszcze ładna pogoda. Było jeszcze trochę do rozpoczęcia samego szkolenia, więc wykonałem kilka telefonów i napisałem kilka maili. Typowy dzień w pracy. Na przestrzeni kilku kolejnych godzin docierali pozostali uczestnicy. Zaczęło też padać. W końcu dotarli też pozostali dwaj pracownicy z Polski. Dosłownie kilka sekund później deszcz zmienił się w grad. Klimat starego, przeciekajacego hotelu został idealnie uzupełniony białym podwórkiem. Idealny początek tygodnia.
Jednak już sesja otwierająca uświadomiła mi, że to nie będzie zwykłe szkolenie. Zajęcia miały odbywać się głównie w mniejszych grupach - byliśmy podzieleni na grupy nazwane kolorem i numerem. Od czasu do czasu miały odbywać się sesje wspólne. Miejscem wspólnych była sala zwana Rotundą. Jeden rzut oka wystarczył mi, żeby zrozumieć. Około trzydziestu metrów średnicy, podobna wysokość, a co najważniejsze – witraże. Po dwóch już wiedziałem, że to nie jest zwykła forma ekspresji artystycznej.
Witraże były ewidentnie przepełnione symboliką chrześcijańską. Nie zdążyłem przyjrzeć się wszystkim wystarczająco dokładnie, ale szybko zauważyłem baranka, krzyż, zastępy świętych. I poczułem, że naruszam sacrum.
Tam gdzie powinien być prawdopodobnie ołtarz ofiarny, stała w tym momencie scena dla prezentera. A na ścianie na przeciw wejścia, tam gdzie zwykle znajduje się święte świętych, tabernakulum - teraz był ekran, na którym wyświetlały się slajdy.
Poczucie dysonansu i nieadekwatności było ogromne. Co tutaj się wydarzyło?
Na kolejne sesje opuściliśmy tą salę i podzieliliśmy się na grupy. Chwilowo nie mogłem się jej lepiej przyjrzeć.
Ściany mówią
Jednak drugiego dnia wpadłem na wskazówkę. W przerwie udało mi się wyjść na chwilę i skorzystać z pogody, żeby przejść się po pobliskim zagajniku. Idąc w kierunku drzew, zauważyłem na ścianie herb. Był on interesujący, inskyntkownie pomyślałem że wygląda jak biskupi. Nie jestem jednak specjalistą od heraldyki, wsparłem się więc Internetem.
Na herbie widnieje kapelusz, który posiada po sześć chwostów (fiocchi - to te "frędzle") z każdej strony. Są one ułożone w trzy poziomy, co odpowiadałby randze biskupa. Kolejne elementy wspierają tą tezę. Za tarczą widać krzyż - będący za tarczą, oznaka władzy biskupiej; widać także pastorał - znów, oznaka biskupa lub arcybiskupa. Na samej tarczy herbu widać linie w formie krzyża, które schodzą się razem w środku kręgu. Do tej pory było sensownie, jednak pewne szczegóły nadają trochę klimatu. Na środku kręgu widnieje tulipan. Ponieważ byłem w środku krainy tulipanów, nie zdziwiło mnie to aż tak bardzo - najwidoczniej biskup chciał zawrzeć coś lokalnego w swoim herbie. Jednal pod tulipanem i pod krzyżem widoczne jeszcze jakieś narzędzie - wyglądające jak czekan lub kilof. Czy biskup był alpinistą? Nie wiem czy kiedykolwiek się tego dowiem.
Najważniejszą wskazówką dla mnie było jednak zawołanie:
Omnia in luce clarescunt.
Słowa milczą
To zawołanie zostało mi w głowie. Z łaciny: Wszystko w świetle staje się jasne (ewentualnie przejrzyste, zrozumiałe). W czasie kolejnej przerwy zacząłem więc szukać tego hasła w Internecie. Wyszukiwania w Google wskazywały na jeden kierunek – Rotterdam. Działa tam RSV Sanctus Laurentius, które używa dokładnie tego zawołania. Przy pomocy Google Translate próbowałem zgłębić historię tego stowarzyszenia, jednak nic nie wskazywało na to, że wykorzystywało ono ten budynek. Uznałem jednak, że podobieństwo hasła-zawołania i bliskość terenu sprawia, że jakaś współzależność musiała tutaj istnieć. Postawiłem hipotezę śledczą: Ten budynek był wcześniej katolickim uniwersytetem.
Zwierzęta seplenią
Rozpoczynając trzeci dzień, znów miałem okazję zajrzeć do Rotundy. Tym razem znalazłem kilka kolejnych poszlak, które jednak mogły częściowo podważać.
Po pierwsze, w jednym punkcie dolnego kręgu witraży pojawia się słońce i księżyc – co jeszcze jest zrozumiałe. Jednak gwiazdy okalające księżyc znajdują się w formie pentagramów. Zdarza się czasem w symbolice chrześcijańskiej, że pentagram jest używany do pokazywania gwiazdy, jednak jest to raczej rzadkie. Nie byłem pewien co o tym myśleć.
Druga poszlaka obudziła jednak we mnie większe wątpliwości. gdyż wprost sugerowała ona, że obiekt ten może nie być do końca chrześcijański, a przynajmniej nie katolicki. Na dolnej serii witraży w wielu punktach można dostrzec znaki zodiaku. Przyglądając się uważnie zdjęciom, zauważymy, że posiadają one również odpowiadające znakom zodiaku symbole. Bliźnięta, rak, lew – każdy z nich jest oznaczony. Wszystkie 12 znaków okalają budynek. Znaki zodiaku całkowicie nie pasowały mi do koncepcji świątyni chrześcijańskiej. Można o nich myśleć jak o reprezentacji roku i porządku świata, jednak za bardzo kojarzą się mi z horoskopami bym łatwo to odpuścił.
Drzwi
Zauważyłem jednak również organy oraz symbole na drzwiach przedstawiające sceny biblijne. Wskazywały one na chrześcijański, religijny charakter tego pomieszczenia. Środę skończyłem skonfundowany. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Czułem jednak, że jest w tym coś więcej.
Oba skrzydła drzwi posiadały po dwa obrazy.
Trawa szepce
No na pracy w grupach, znów nie miałem okazji zobaczyć zbyt wiele rotundy. W ramach sesji popołudniowej odpuściłem sobie kolejną w tym tygodniu wycieczkę. Uznałem jednak, że wykorzystam pogodę i przejdę się na spacer do pobliskiego parku. Otaczająca zieleń i ukryte w nim piękno uspokoiły mnie i odciągnęły moje myśli od zbędnych rozważań.
Las wyjaśnia
Jednak co niezwykłe, to właśnie wyjście pozwoliło mi rozwiązać główną zagadkę. Po około pół godziny mojej wycieczki trafiłem na parking, który umiejscowiony był przy wejściu do parku. I to właśnie tam znalazłem tablice informacyjne, na których udało mi się zauważyć zdjęcie budynku, w którym obecnie znajdował się hotel.
I wtedy właśnie zrozumiałem, że moja hipoteza (tj. że budynek hotelu był wcześniej uniwersytetem katolickim) nie była aż tak oddalona od rzeczywistości, ale gubiła jeden ważny aspekt. Zapomniałem o skali laicyzacji.
Na Zachodzie, w tym w Holandii, katolicyzm stracił wiele ze swego dawnego wpływu na społeczeństwo. Nic więc dziwnego, że instytucja szkoły średniej, przygotowującej kandydatów do kapłaństwa, nie miała dużego wzięcia.
Sieć odpowiada
Ostatecznie, opracowując ten tekst, udało mi się rozwiązać też zagadkę herbu biskupiego. Posługiwał się nim Martien Antoon Jansen - biskup Roterdamu w 1956-1979. Moja teoria o symbolice poszczególnych elementów w większości się potwierdziła. Zabrakło jedynie dwóch elementów - tupilan nawiązuje do zawołania, gdyż otwiera się on pod wpływem słońca - symbolizując łaskę Boga. A dziwne narzędzie to młotek bednarski - gdyż właśnie wyrabianiem beczek zajmował sie ojciec naszego tajemniczego biskupa.
Kamienie krzyczą
Tak często mijamy wiele budynków, miejsc, których historii nie znamy. W piątek wróciłem z tego szkolenia nie tylko wzbogacony o wiedzę i umiejętności zaplanowane przez organizatorów. Wróciłem również ze świadomością, że uważność na otoczenie i próba zrozumienia drugiego jest bardzo cenna. Nawet jeżeli tym drugim są mury i okna.
Poprzednio
Znów jest to post, którego nie jestem w stanie odruchowo zaklasyfikować. Seria podróżnicza wydaje się najbardziej adekwatna:
#11 Alba - czyli o noworocznej wyprawie do Szkocji
W tym sezonie
Poniżej załączam listę tematów, za które chcę się zabrać. Jeżeli któryś Ci się spodobał, daj znać w komentarzu!
- wnioski wychowawcze po moim Camino: po co być obcym (część druga), oraz dlaczego malowniczość jest tak ważna (mam już notatki głosowe, choć okazało się że źle ustawiłem nagrywanie i większość jest niemożliwa do odsłuchania - więc pracuję nad odtworzeniem moich myśli :)
Tematy do których zbieram sie od dłuższego czasu, i na razie jeszcze poczekają:
- Święta Mitologia - rozwinięcie kilku poprzednich postów o cnotach i okazjach do bycia lepszym na przykładach herosów greckich. Etyka Nikomachejska jest już na półce, czeka na swoją kolej
- kontynuacja słowniczka duchowego inżyniera (czeka: barycentrum, propagacja, cybernetyka)
- teologiczna interpretacja czasoprzestrzeni i energomaterii
- szkice rozdziałów książki na bazie mojej wędrówki (tj.: zmuszenie się żebym zaczął w końcu pisać to co powinienem)
- geometria absolutu - czyli jak narysować nieskończoność (do geometrii przejdziemy pewnie po rozbudowaniu Słowniczka, pewne pojęcia mogą się przydać)