Powyższy cytat Mistrza Jody, choć odnosi się do Sithów, czarnych charakterów uniwersum Gwiezdnych Wojen, ma dla mnie osobiście całkiem inny wydźwięk. Wydźwięk pozytywny, pełen dumy i chęci do działania. Gdyż w ramach pewnej konstelacji gwiazd, drzew i kamieni, ja także występuję jako uczeń mojego mistrza. I jak się niektórzy mogą spodziewać, znów będę pisał o harcerzach, tym razem jednak o ostatnim etapie ich ewolucji. I od razu mówię: z Sithami wiąże nas tylko podobieństwo konfiguracji (no i może zamiłowanie do koloru czerwonego... ale nic więcej!).
Rangi, awanse, blichtr i chwała
Ostatnia rozmowa w ramach fraterni przypomniała mi że nie zawsze to co się dzieje w harcerstwie jest oczywiste. Nawet dla osób które kiedyś same były harcerzami. Dlatego poświęcę kilka słów (postaram się zwięźle), abyśmy wiedzieli o czym rozmawiamy. W harcerstwie istnieje wiele różnych odznak, rang i innych elementów, pozwalających się rozwijać. Z grubsza jednak, można wyróżnić dwie grupy: rzeczy związane z rozwojem siebie jako osoby, oraz te związane z rozwojem siebie jako wychowawcy. W obu grupach znajdziemy elementy mniejsze i większe, których zależnie od organizacji może być naprawdę sporo.
Wszystko jednak co najważniejsze, skupia się w stopniach - są one wyznacznikiem ogólnego poziomu rozwoju. Do zdobycia stopnia potrzeba sporo czasu (zależnie od wieku i adekwatnego poziomu, jest to od kilku miesięcy, do nawet roku czy dwóch). I tak jak początkowo wyróżniliśmy dwie grupy elementów swojego rozwoju, tak i stopnie mogą być dwojakie:
- stopnie harcerskie, które są wyznacznikiem rozwoju siebie jako osoby, i które zdobywają harcerze adekwatnie do swojego wieku. To w ramach poziomów "awansować" może każdy harcerz.
- stopnie instruktorskie, które są wyznacznikiem rozwoju jako wychowawcy. Tą ścieżką podążają Ci, którzy chcą w sposób kompetentnie wspierać innych w ich rozwoju. To na tej ścieżce leży interesujący nas temat.
Jakich jednak mamy wychowawców? Jak wygląda ta ścieżka?
Z biegiem czasu wiele się zmieniało, i w historii następowały wielokrotnie przetasowania odnośnie do nazw, sposobu oceny rozwoju instruktorów i oznaczania ich doświadczenia. Obecnie jednak w ZHP (Związku Harcerstwa Polskiego) mamy trzy stopnie instruktorskie, odpowiadające kolejnym poziomom kompetencji:
- przewodnik, który może odpowiadać za rozwój harcerzy na całej ich drodze
- podharcmistrz, który potrafi zarządzać zespołem instruktorów, i może odpowiadać za rozwój instruktorów pracujących z harcerzami
- harcmistrz, który może wspierać w rozwoju na każdym etapie, w tym osób chcących zostać harcmistrzami
I jak się możecie domyślać, to na tym ostatnim stopniu chciałbym się dzisiaj skupić. Tak się zdarzyło że niedawno (w moim sposobie liczenia czasu listopad 2023 to jeszcze niedawno, mam przecież już ponad ćwierć wieku...) uczestniczyłem w warsztatach dla opiekunów prób harcmistrzowskich, więc postaram się wykorzystać to ciekawe doświadczenie.
Uczeń przerasta mistrza
Co jest wyjątkowego w kształceniu instruktorów, że nie może robić tego każdy?
Kluczowym czynnikiem jest tutaj mistrzostwo oraz relacja. Aby uczyć się sztuki (gdyż wychowanie to sztuka, nie naukowy proces czy przemysłowa produkcja), potrzeba mistrza, osoby która zjadła na tym zęby, która zna tajniki, dla której sztuka to nawyk, część siebie tak bardzo związana z własną osobowością że wręcz naturalna. Mistrz osiągnął najwyższy stopień biegłości.
Kim więc jest harc-mistrz? Harc, choć kojarzący się z zabawą, ma źródłowo całkiem inne znaczenie. Dawno temu, w zamierzchłych czasach gdy wojny nie były jeszcze totalne, a rozstrzygały się bitwami, chwała nie była mierzona w lajkach, a w wielkich czynach. W zdarzeniach, które mogły być opowiadane, którymi żyli inni ludzie. Dlatego zdarzało się, że przed bitwą ambitni rycerze wychodzili (lub raczej wyjeżdżali konno) przed szereg, szukając okazji do walki. Gdy znalazło się dwóch śmiałków ze skonfliktowanych stron, przeprowadzali oni pojedynek - który zwany był właśnie harcem. Kluczową częścią harcu były więc: wyjście przed szereg, śmiałość w podejmowaniu wyzwań, oraz pokazanie swoich zdolności (gdyż nie mając osobistych umiejętności walki, lepiej było walczyć w grupie). To w nawiązaniu do tej dzielności i szukania okazji do sprawdzenia się, pierwsi polscy skauci przyjęli nazwę "harcerzy". I w ten sam sposób, najlepsi wśród szukających wyzwań stali się harcmistrzami, mistrzami harców - najbieglejsi w sztuce stawiania sobie wyzwań, awangarda rozwoju osobistego, forpoczta samo-wychowywania.
Jednak mistrzowie nie rodzą się w kapuście, nie wychodzą spod kamienia. Mistrzem trzeba się stać. I teoretycznie można byłoby robić to samemu. Matematyczne szanse wskazują że poświęcając ogrom czasu, wysiłku własnego, licząc na wiele łutów szczęścia oraz stosując setki razy metodę prób i błędów, można osiągnąć poziom najwyższej biegłości w wybranym obszarze. Czy zawsze się uda? Nie. Czy takie szanse są wysokie? Nie. Jak jednak zdobyć mistrzostwo, gdy jedno powtórzenie eksperymentu, jedno podejście, zajmuje lata? Aby wyciągnąć wnioski i czegoś się nauczyć, potrzebny byłby ogrom czasu. A jeszcze więcej, chcąc naprawdę to udoskonalić.
I tutaj z pomocą wchodzi niezwykła cecha ludzkości - możemy kumulować doświadczenie, przez przekazanie go w sposób inny niż geny. Możemy zapisać nasze przemyślenia, a ktoś w innym czasie może je przeczytać, i wykorzystać na użytek własny. A jeszcze więcej możemy się nauczyć, ucząc się od siebie bezpośrednio. Wchodzić w dialog. Dopytywać.
Właśnie dlatego kształcenie harcmistrzów wygląda jak wygląda - wiesz już jak chcesz się rozwijać, co chcesz robić - jednak robisz to pod okiem mistrza. On nie mówi Ci co masz robić od A do Z. Wskazuje jedynie na ważne obszary. Zadaje odpowiednie pytania - takie, których się nie zadało, mających jednak kluczowe znaczenie dla rozwoju. Uczeń uczy się od mistrza - samemu chcąc zostać mistrzem.
To jednak perspektywa mistrza jest niezwykle ciekawa - wchodzi on w relację z inną osobą, by pomóc jej wejść na równy poziom. Celem mistrza jest stworzenie nowego mistrza, nie jednak na wzór własny, nie poprzez powielenie swojego doświadczenia - ale przez wymianę doświadczeń, przez starcie zdań. Taką mądrość znajdujemy już ponad 2500 lat temu, zapisaną w Księdze Przysłów:
Żelazo żelazem się ostrzy,
a człowiek urabia charakter bliźniego. (Prz 27,17)
Rzemieślnik duszy
Interesującym przykładem uczenia się mistrzostwa były dla mnie pokazy luminacji na katedrze w Orleanie. Widowisko przygotowane pod okiem profesorów prezentowało niezwykłą, barwną opowieść o historii Orleanu. Jednak to co kluczowe dla naszego tematu to rzecz która wydarzyła się na końcu - po głównej części, nastąpiły pokazy projektów przygotowanych przez studentów w ramach prac zaliczeniowych. Były one o wiele krótsze, i nie zawsze aż tak interesujące - jednak można było zauważyć że niektóre projekty wybijają się. Wykorzystanie samej struktury katedry, jej rozet, zagłębień, rzeźb świadczyło o znajomości technik mistrzowskich - takich samych, jak prezentowanych chwilę wcześniej przez profesorów. Co ważne jednak, specjaliści nie zamknęli drogi swoim uczniom do wielkości - im także podarowali czas, umożliwili popisanie się.
Przypomina mi to cechowy sposób działania i wzrostu. Mistrz, przykładowo stolarstwa, krok po kroku wdraża ucznia w aspekty fachu, pokazując narzędzia, rodzaje drzewa, techniki, tak aby stawał się czeladnikiem (czyli posiadał praktyczne umiejętności), a następnie samodzielnym mistrzem. To mistrz świadczy o umiejętnościach ucznia. Wskazuje miejsca gdzie należy pociągnąć jeszcze raz heblem, ale przede wszystkim inspiruje i zachęca do wykorzystywania konkretnych metod i podnoszenia sobie poprzeczki w tworzonych dziełach.
Pisałem wcześniej że wychowanie to sztuka - jednak nie tylko. Wymaga ono pewnej dozy praktyki, aby opanować umiejętności konieczne do takiego działania. Wychowanie to rzemiosło, łączące aspekty mistrzostwa sztuki, jak i mistrzostwa praktyki. Wychowawca będący czystym teoretykiem nikogo nie wychowa. Praktyk, stosujący zawsze te same narzędzia do różnych materiałów, może zepsuć to co robi. Takie podejście wymaga spokoju, stabilności. I co ciekawe - wśród wielu różnych rzeczy, których oczekuje się od harcerskiego mistrza, jest także osiągnięcie założonej stabilności w swoim życiu prywatnym i zawodowym. Tak jak czeladnik chcący zostać mistrzem cechowym musi być w stanie prowadzić samodzielnie warsztat, czyli mieć najwyższą biegłość ale także środki na finansowanie swojego biznesu, tak i harcmistrz musi być w stanie uporządkować swoje życie, by zasługiwać na to miano. Temat idei i oczekiwań stawianych poszczególnym instruktorom jest na tyle rozległy, że nie mogę się na nim tutaj skupić. Jednak możliwe że kiedyś do tematu wrócę... O ile oczywiście będzie taka wola w narodzie :)
Ciekawostka: Gdy wyszukiwałem hasło mistrzostwo, chcąc przygotować się do tego wpisu, jeden z wyników kierował mnie do strony z rozwiązaniami zagadek z krzyżówek. Tam, pod hasłem "mistrzostwo, artyzm lub biegłość w czymś" znajduje się pojęcie "Maestria" - dokładnie tak brzmiała nazwa warsztatu w którym uczestniczyłem. Hasło lekkie, włoskiego pochodzenia, bardzo dobrze rezonuje ze mną gdy myślę o temacie wychowywania mistrzów.
Jak stać się mistrzem
Jak więc można podsumować kształcenie mistrzów? W harcerstwie nie obowiązują zasady Sithów - nie trzeba pokonać swojego mistrza, by zająć jego miejsce. Co jednak trzeba zrobić? Kim trzeba się stać? Trzeba osiągnąć poziom określony wysoką poprzeczką, trzeba wykazać się w mierzeniu się ze swoimi własnymi wyzwaniami, jak i z wyzwaniami wspólnymi. Trzeba doświadczenia, jak i artyzmu. Trzeba wreszcie wzrosnąć, by dorównać swojemu mistrzowi. Tak aby na koniec móc stanąć twarzą w twarz, jak równy z równym - i być zawsze gotowym na podejmowanie nowych wyzwań. Pełnym spokoju i wiary w swoje umiejętności, czuwać.
Poprzednio
Poprzednio w serii harcerskiej:
#7 Lean Scouting - czyli szczupłe działanie w gęstym lesie (część pierwsza)
#1 Rzeczpospolita Harcerska - czyli jak przez bieganie po lesie w krótkich spodenkach wykuwa się demokrację
W tym sezonie
Poniżej, jak zawsze, zamieszczam listę planowanych tematów. Dzięki komentarzowi @sarmaticus zmieniłem trochę kolejność - za temat świętej mitologii zabiorę się więc wcześniej, choć wiem że i tak wiele wody w Wiśle upłynie zanim będzie to gotowe. Dzięki za cierpliwość!
Jeżeli Tobie spodobał się któryś z tematów, daj znać w komentarzu!
- wnioski wychowawcze po moim Camino, w tym o tym czemu lubię wolno, po co być obcym, oraz dlaczego malowniczość jest tak ważna
- egzegeza manifestu oficjonizmu (już się tworzy!)
- Święta Mitologia - rozwinięcie kilku poprzednich postów o cnotach i okazjach do bycia lepszym na przykładach herosów greckich. Etyka Nikomachejska jest już na półce, czeka na swoją kolej
- kontynuacja słowniczka duchowego inżyniera (czeka: barycentrum, propagacja, cybernetyka)
- teologiczna interpretacja czasoprzestrzeni i energomaterii
- geometria absolutu - czyli jak narysować nieskończoność (do geometrii przejdziemy pewnie po rozbudowaniu Słowniczka, pewne pojęcia mogą się przydać)