Trzecia część serii o komisarzu Brudnym odrobinę mnie rozczarowała.
Nie to, że autor stracił polot w opisywaniu zbrodni – wręcz przeciwnie, zbrodnie są makabrycznie wyrafinowane, a w dodatku jeśli ktoś przywiązuje się do bohaterów, to może się nieco poczuć jak podczas czytania "Gry o tron" 😉
Ale czułam się już lekko zmęczona historiami zwyrodnialców, którzy swoje okrucieństwo wynieśli z traumy przeżytej w sierocińcu hieronimek. Czy naprawdę z każdej skrzywdzonej w dzieciństwie osoby musi powstać seryjny zabójca?
W dodatku dość szybko udało mi się rozwikłać suspens w postaci młodej kobiety, która pojawiła się jako podejrzana, mimo że dowody wskazywały na kogoś zupełnie innego. Kim jest kobieta i co łączy ją z pewnym wychowankiem sierocińca? I kim jest tytułowy „Cherub” w lateksowej masce? Znam już chyba trochę pomysły Piotrowskiego, bo tę zagadkę udało mi się rozwiązać bez trudu.
Natomiast duży plus za zakończenie powieści. Wydaje się, że autor chciał zgrabnie skończyć tragiczną historię sierocińca – i słusznie, bo nadszedł ku temu czas. Gdybym nie wiedziała, że powstała kolejna część (a wiem, bo już ją czytam :D), byłabym przekonana, że to już koniec tej serii.
Najlepsze wieczorne towarzystwo - Enzo i Kindle :)
Bardzo jestem ciekawa jak dalej rozwinie się ta seria. Pod koniec czerwca premiera piątej części, na którą już ostrzę sobie zęby ;)