W końcu książka, którą przeczytałem z przyjemnością. Wszystko przez... Rysia z Klanu. Przeczytałem niedawno o granym w restauracji w Otominie pod Gdańskiem spektaklu-monodramie, gdzie znany wszystkim aktor Piotr Cyrwus odgrywał właśnie "Zapiski oficera Armii Czerwonej". Szybka akcja wyszukiwawcza, biblioteka i już miałem książkę w domu.
Od razu zaznaczam, że nie będzie to fachowa recenzja bo nie czuję się ani trochę literaturoznawcą, ani nawet molem książkowym. Na studiach musiałem czytać tyle książek, że po nich czytam znacznie mniej i ograniczam się do rzeczy z których dowiem się czegoś co mnie interesuje (urbanistyka, planowanie miast itp.) lub po prostu dla rozrywki. Także będą to jedynie moje odczucia po lekturze.
Książka ta dla mnie była odtrutką na bardzo irytującą mnie pozycję jaką była książka "On wrócił" Timura Vermesa. Jak rozmawiałem ostatnio z kolegą historykiem to jego też takie pozycje denerwują. Tak samo jak programy telewizyjne, czy kanały youtubowe, które z faktami i wydarzeniami historycznymi robią co im się podoba. To może być ciekawe, ale czasami po prostu ręce opadają.
Sześć zdań o "On wrócił":
Nie polecam. Pomysł ciekawy - choć prosty. Adolf budzi się po kilkudziesięciu latach i będąc nadal nazistą i rasistą staje się stopniowo kabareciarzem (teraz się mówi stand-uperem). Tak samo można by napisać o pobudce Napoleona lub Cezara we współczesnej Europie. Szokujące dialogi, zabawne sytuacje. Dla mnie jednak "On wrócił" było ocieplaniem wizerunku kanalii i czytając to czułem zwyczajne obrzydzenie.
Mimo wszystko sięgnąłem po podobną konwencję. Ta jednak dała radę. Sergiusz Piasecki, którego językiem i środowiskiem w jakim się wychował była Rosja - napisał groteskę, monodram, w którym człowiek sowiecki tłumaczy widzom swoje żołnierskie życie. Dla nas jest to ciekawe bo akcja zaczyna się od "noża w plecy" - 17 września 1939. Razem z Armią Czerwoną wkracza "bohatersko" do burżuazyjnej Polski i z pogardą patrzy na kapitalistów na Białorusi i w Wilnie, na swobodę robienia zakupów, na panie i panów (wypowiadane z lekceważeniem), na cały system społeczny. Szuka ukrytej biedy, okrucieństwa kapitalistów i powszechnego głodu. Niespecjalnie może to znaleźć, ale mimo wszystko edukacja sowiecka tak go ukształtowała, że wszystko jest w stanie sobie wytłumaczyć.
To jest dość zabawne i pomysłowe. Inaczej już patrzę na używany przeze mnie termos. Wyciągnięty znienacka dla człowieka sowieckiego z tamtych czasów był pociskiem i próbą zamachu na ustrój polityczny.
Nieraz się uśmiałem czytając o jego odkryciach, że do sklepu można wejść i coś kupić i się to dostanie. Bohater (Michaił Miszka Zubow) próbował to kilka razy, krzywo przypatrywał się paniom kupującym chleb bez przydziału. Ciekawie opisano to jak człowiek sowiecki odreagowuje biedę - zegarki na rękach, perfum wyczuwany na kilometr czy skórzane buty to oznaka statusu społecznego. Michaił Zubow z zegarkami i skórzanymi butami stawał się komunistą, który zrobił karierę i zapewnił szczęśliwy byt swojej rodzinie.
Widzimy typowe zderzenie kultur, przy czym ta bardziej pierwotna wywyższa się tu na każdym kroku. Brak wszy, higiena, ciepła woda, ubrania, buty, obrazy na ścianach, zegary ścienne. Co krok mamy zdumienia naszego Miszki i wielką wdzięczność Stalinowi za to wszystko co dostał. Mamy więc głodującą w ZSRR rodzinę Miszki, która przesyła mu zepsute masło, a on stara się tym pochwalić, obżerając się kapitalistyczną kiełbasą w kraju, który według jego propagandy głodował.
Zamysł Piaseckiego to pokazanie umysłu człowieka przesiąkniętego sowieckością. Jednocześnie pokazuje, że ślepa wiara w ustrój polityczny prowadzi człowieka do ciągłych zmian. Wszak wielki Stalin był w sojuszu z Hitlerem, a potem ten Hitler najechał na ZSRR. Dla Miszki oznaczało to, że ciągle musiał wieszać inne portrety na swojej ścianie.
To niecałe 200 stron. Czyta się dobrze, zwłaszcza na początku. Potem sytuacja polityczna się komplikuje i sam Misza też lawiruje. Książkę napisano jako dziennik z zapiskami prowadzonymi co pewien czas. W ten sposób przeżywamy przygody fikcyjnego Michaiła od 17 września 1939 do początku 1945 roku. To musi prowadzić do jakiegoś rozwiązania. Mnie zaskoczyło i nie było to zakończenie cukierkowe.
Polecam.