Czy AI może napisać książkę o hifromach?

in #polishlast year

Co rusz słyszę, że ktoś tam używa ChatuGPT do pisania tekstów. No i nigdy nie kryję swojego zdziwienia, bo sam od kilku miesięcy korzystam z AI podczas lekcji polsko-ukraińskich i jeszcze nie udało mi się otrzymać czegoś, co mógłbym uznać za dobre. Jestem jednak otwarty na zaskoczenia, postanowiłem więc sprawdzić, co "czat" zrobi z hifromami. Wkleiłem mu mój pomysł na książkę i poniżej chciałbym zaprezentować rezultaty. Jest tego sporo, więc jak komuś nie chce się czytać, to polecam zerknąć tylko na Masłowską. Wnioskami podzielę się na końcu.

OPOWIADANIE (PO PROSTU)

Na początku poprosiłem go o opowiadanie na 3000 słów. Kolejny raz okazało się, że AI liczyć nie potrafi, ale cóż - może to i lepiej...

Kiedyś dawno temu, w spokojnym miasteczku na Islandii, żyły istoty nazywane hifromami. Były to tajemnicze i niezwykle płochliwe stworzenia, które unikały ludzkiego towarzystwa. Mieszkały tam, ponieważ na tej odosobnionej wyspie brakowało ludzi, a hifromy mogły żyć w spokoju i harmonii z naturą.

Pewnego dnia los skrzyżował drogi hifromów z niesamowitym Polakiem o imieniu Janek. Janek był niezwykle przyjaznym i otwartym człowiekiem, z ogromną ciekawością świata. Postanowił podróżować po świecie, odkrywać nowe miejsca i poznawać fascynujące kultury. Jego ostatnim przystankiem okazała się Islandia.

Podczas swoich wędrówek po malowniczej wyspie, Janek niespodziewanie spotkał grupę hifromów. Stało się to zupełnym przypadkiem, bo przecież hifromy były znane z tego, że unikały wszelkiego kontaktu z ludźmi. Janek, zawsze pełen ciekawości, postanowił podejść bliżej i zaczepić rozmowę.

Hifromy były zdumione, że człowiek nawiązał z nimi kontakt. Janek okazał się niesamowicie sympatycznym rozmówcą, a jego serdeczność rozwiała ich obawy. Pewnego dnia, gdy Janek zauważył, że jedna z hifromów potrzebuje pomocy, natychmiast podjął się jej udzielenia. To był moment przełomowy w relacjach między hifromami a ludźmi.

Hifromy były wdzięczne i zaintrygowane postawą Janka. Zaczęły spędzać więcej czasu z nim, dzieląc się swoimi tajemnicami i opowieściami. Janek opowiedział im o Polsce, swoim rodzinnym kraju, i o pewnym miejscu, które było zupełnie odmienne od rajdów górskich i arktycznych krajobrazów Islandii. Opowiedział im o Tarnowie.

Tarnów, według Janka, był miejscem, z którego uciekali nawet uchodźcy z Syrii. Hifromy nie mogły uwierzyć, że istnieje takie miejsce, gdzie ludzie uciekają ze względu na trudne warunki życia. Były pełne współczucia i zaniepokojone losem ludzi z Tarnowa.

Janek zainspirował hifromy do podjęcia decyzji, która na zawsze zmieniła ich życie. Zdecydowali się opuścić swoją wyspę, przekonane, że w Tarnowie znajdą nowy, lepszy dom. Było to wyzwanie, ale hifromy były zdeterminowane, aby spróbować stworzyć sobie nową przyszłość.

Razem z Janem wyruszyli na długą podróż do Polski. Spotkali wiele trudności, odkrywając różne kraje i kultury, ale ich przyjaźń i determinacja pomagały im pokonywać przeszkody. Po długiej i pełnej przygód podróży, hifromy w końcu dotarły do Tarnowa.

Pierwsze chwile w Tarnowie były szokujące dla hifromów. Miejsce wydawało się zupełnie inne od Islandii – tłumy ludzi, zgiełk miasta, zupełnie inny klimat. Hifromy były jednak zdeterminowane, aby znaleźć swoje miejsce w tym nowym środowisku.

Z czasem hifromy zaczęły nawiązywać kontakty z mieszkańcami Tarnowa. Okazało się, że ludzie byli ciekawi i pełni zrozumienia wobec nowych przybyszów. Wspólnie zaczęli tworzyć społeczność opartą na wzajemnym szacunku i zrozumieniu.

Hifromy nauczyły mieszkańców Tarnowa wartości spokoju, bliskości z naturą i prostoty życia. Dzięki nim miasto zaczęło się zmieniać, a ludzie doceniali piękno prostoty, które dotychczas umknęło im uwadze.

Janek, hifromy i mieszkańcy Tarnowa pracowali razem, aby stworzyć harmonijną wspólnotę, gdzie różnorodność była akceptowana, a każdy mógł znaleźć swoje miejsce. Opowieść o przybyciu hifromów do Tarnowa stała się inspiracją dla wielu ludzi, pokazując, że nawet najbardziej niezwykłe przyjaźnie mogą powstać w najmniej oczekiwanych okolicznościach.

I tak, dzięki niewiarygodnemu zbiegowi okoliczności, hifromy z dalekiej Islandii znalazły swój nowy dom w sercu Polski. Ich historia stała się legendą, przypominającą o sile przyjaźni, akceptacji i zdolności do zmiany.

W opowiadaniu zabrakło mi dialogów, więc poprosiłem o dodanie ich. Niestety sztuczna inteligencja nie zrozumiała mojego polecenia i wypluła z siebie jakieś scenki...

Rozdział 1: Spotkanie na Islandii

Janek wędrował po skalistym wybrzeżu Islandii, podziwiając piękno przyrody. Nagle zauważył ruch w krzakach i zaniepokojony zbliżył się ostrożnie.

Janek: (cicho do siebie) Co to za stworzenia?
Hifromy: (szeptem między sobą) O nie, ludzie!
Janek: (uśmiechając się) Cześć, jestem Janek. Nie musicie się bać, nie zrobię wam krzywdy.
Hifromy: (zdumione) Czy on nas rozumie?
Janek: (przyjaznym tonem) Jesteście hifromami, prawda? Fascynujące istoty.
Hifromy: (nieśmiało) Tak, jesteśmy hifromami. Nie spodziewaliśmy się, że spotkamy człowieka, który nie chce nas zranić.
Janek: (uśmiechając się) Nie jestem jak inni ludzie. Zawsze byłem ciekawy i otwarty na nowe przygody.

Rozdział 2: Przyjaźń się rodzi

Po wielu rozmowach i wspólnie spędzonych chwilach, hifromy zaczęły otwierać się na Janka.

Hifroma 1: (z ciekawością) Skąd pochodzisz, Janek?
Janek: (uśmiechając się) Jestem z Polski, małego kraju w Europie.
Hifroma 2: (zdziwione) Polska? To daleko stąd.
Janek: (entuzjastycznie) Ale to fascynujące miejsce! Mamy góry, jeziora, lasy... i wiele innych cudów natury.
Hifroma 3: (z tęsknotą) Brzmi jak raj.
Janek: (serdecznie) A wiecie, co jest naprawdę niezwykłe? Mamy tam miejsce o nazwie Tarnów, o którym chciałbym wam opowiedzieć.

Rozdział 3: Wizja lepszego życia

Janek opowiadał hifromom o Tarnowie, o jego mieszkańcach i codziennym życiu. Opisał także wyjątkową sytuację miasta, która wywołała zdziwienie hifromów.

Hifroma 1: (zdumiona) Ludzie uciekają z Tarnowa? Nawet uchodźcy?
Janek: (poważnie) Tak, to prawda. Warunki życia są trudne i wielu ludzi decyduje się opuścić miasto.
Hifroma 2: (współczująco) To musi być straszne.
Janek: (natchniony) Ale w tym wszystkim jest też coś pięknego. Ludzie są razem, wspierają się nawzajem i starają się stworzyć lepszą przyszłość.
Hifroma 3: (z refleksją) Może my też możemy znaleźć lepsze życie w Tarnowie?
Janek: (uśmiechając się) To zależy od waszych serc. Jeśli będziecie gotowe na zmianę i otwarcie się na nowe doświadczenia, kto wie, co przyniesie przyszłość.

Rozdział 4: W drodze do Tarnowa

Hifromy zdecydowały się podjąć wyzwanie i wyruszyć do Tarnowa wraz z Jankiem. Ich podróż była pełna przygód, śmiechu i wzajemnej motywacji.

Hifroma 1: (zmęczona) To było długie, wyczerpujące przemieszczanie się.
Janek: (uśmiechając się) Ale przecież podążacie ku nowemu życiu, prawda?
Hifroma 2: (z nadzieją) Tak, prawda. I mamy nadzieję, że nasza obecność w Tarnowie coś zmieni.
Hifroma 3: (z entuzjazmem) Chcemy się nauczyć od ludzi, a może i oni od nas.

Rozdział 5: Nowy dom w Tarnowie

Hifromy przybyły do Tarnowa i zaskoczył je kontrast między wyspą a miastem. Początkowo były zdziwione, ale z czasem zaczęły nawiązywać kontakty z mieszkańcami.

Mieszkaniec 1: (zdziwiony) Co to za stworzenia?
Janek: (śmiejąc się) To moi przyjaciele, hifromy. Przyjechały z dalekiej Islandii.
Mieszkaniec 2: (wesoło) Wszystko jest możliwe, widzę.
Hifroma 1: (z uśmiechem) Jesteśmy tutaj, aby się uczyć i dzielić naszymi doświadczeniami.

Rozdział 6: Nowa wspólnota

Hifromy i mieszkańcy Tarnowa zaczęli wzajemnie się integrować, dzieląc się wiedzą i umiejętnościami.

Hifroma 2: (z zadowoleniem) Nauczyliśmy się wielu rzeczy od ludzi. A oni z kolei od nas o spokoju i harmonii.
Mieszkaniec 3: (uśmiechając się) Współpraca i otwartość na innych tworzą naprawdę wyjątkową społeczność.
Hifroma 3: (wdzięczna) Nasza podróż była pełna wyzwań, ale teraz widzę, że było warto.

Epilog: Przyjaźń, która zmienia świat

Hifromy, Janek i mieszkańcy Tarnowa razem tworzyli nową rzeczywistość, opartą na wzajemnym zrozumieniu, współpracy i akceptacji.

Hifroma 1: (z radością) Kto by pomyślał, że tak daleka podróż może przynieść tyle dobrego?
Janek: (serdecznie) To prawdziwy dowód na to, że przyjaźń i otwartość mogą przekształcić świat.
Mieszkaniec 1: (z uśmiechem) Opowieść o hifromach z Islandii, które znalazły swoje miejsce w Tarnowie, będzie żyła w naszych sercach.

I tak, dzięki niewiarygodnemu zbiegowi okoliczności i otwartości serc, hifromy i ludzie z Tarnowa stworzyli wspólnie niezwykłą historię, która przypominała o mocy zmiany i pięknie różnorodności.

Ot, prosta, banalna historyjka. Jak zwykle moralizatorska. Nihil novi jeśli chodzi o ChatGPT.

OPOWIADANIE JAK U TOLKIENA

Pierwsze prompty nie wskazywały żadnego charakteru tekstu, a to często jest klucz jeśli chodzi o AI. W przypadku grafiki podanie odpowiedniego wzorca potrafi zdziałać cuda. A zatem poprosiłem "czat", aby napisał mi opowiadanie z dialogami w stylu Tolkiena.

Rokiny, a więc czasy odległe i pełne tajemnic, ukryte w zasłonach mgły i opowieści, nosiły w sobie historię, która miała odmienić losy zarówno świata ludzi, jak i stworzeń magicznych. W krainie, gdzie wiatr tańczył z falami oceanu, a wulkaniczne szczyty rzucały swoje cienie na ziemię, mieszkał pewien młody Polak o imieniu Stanisław. Miał on oczy pełne iskier ciekawości, a marzenia skradały się do jego umysłu jak elfy w lesie.

Podczas jednej jesiennie chłodnej nocy, gdy gwiazdy błyszczały na niebie niczym diamenty na płótnie nocnego krajobrazu, Stanisław podjął decyzję, która miała na zawsze odmienić jego los. Wyruszył w odległą podróż na niezbadane ziemie Islandii. Legenda głosiła, że w tajemniczych zakątkach tej krainy zamieszkiwały hifromy - istoty niezwykłe, unikające kontaktu z ludźmi i skrywające się w cieniu gór i morza.

Przez długie tygodnie podróżował przez niezmierzone równiny, przemierzając groźne wulkany i burzowe wybrzeża, z ogniem w sercu i marzeniem o spotkaniu tych niezwykłych istot. W końcu, gdy zdecydował się skręcić w zapomnianą ścieżkę, ukrytą w gęstym mchu i skałach, napotkał na grupę niewielkich stworzeń poruszających się z gracją i delikatnością.

Stanisław zatrzymał się i patrzył, z ogromnym zdziwieniem i zdumieniem, na te istoty, które były hifromami. Zaskoczone nagłym pojawieniem się człowieka, zbliżyły się ostrożnie, gotowe do ucieczki. Jednak w oczach Stanisława nie było ani krztyny wrogości, tylko ciekawość i życzliwość.

– Witajcie, istoty magiczne - rzekł Stanisław cicho, uśmiechając się. - Nie jestem waszym wrogiem. Przyszedłem z daleka, by was poznać i dowiedzieć się, czy to prawda, że hifromy istnieją.

Hifromy patrzyły na niego swoimi błyszczącymi oczami, a jedno z nich, najdzielniejsze i najbardziej ciekawskie, ośmieliło się odezwać:

– Człowiek... To rzeczywiście człowiek. Dlaczego tu przyszedłeś? Nasza kraina jest ukryta przed ludzkimi oczami.
– Przepraszam, jeśli naruszyłem waszą przestrzeń - odpowiedział Stanisław, nachylając głowę. - Jestem podróżnikiem i poszukiwaczem historii. Chciałem poznać prawdę o hifromach.

Hifromy wymieniły spojrzenia, a potem ta sama, która odezwała się wcześniej, kontynuowała:

– Jest w tobie coś, czego nie dostrzegamy u innych ludzi. Twoje serce wydaje się być otwarte i pełne dobroci. Może więc chciałbyś podzielić się z nami swoimi historiami?

W miarę jak Stanisław dzielił się opowieściami o swoich podróżach, marzeniach i zamiłowaniach, hifromy zaczęły się rozluźniać. Stworzył z nimi relację, która opierała się na wzajemnym zrozumieniu i szacunku. Dni przechodziły w noce, a noce w dni, podczas których opowieści płynęły jak rzeka spływająca z gór.

W końcu, pewnego spokojnego ranka, gdy siedzieli przy ognisku w otoczeniu nocy, hifromy opowiedziały swoją historię. Opowiedziały o tym, jak ich magiczna kraina stała się dla nich więzieniem, jak tęsknili za nowymi doświadczeniami, jak marzyli o miejscu, gdzie mogliby żyć w spokoju i zgodzie.

– A czy wiecie - rzekł Stanisław po chwili zamyślenia - że istnieje miejsce, które może spełnić wasze marzenia? Miejsce, które ludzie opuszczają, uciekając przed trudnościami?

Hifromy spojrzały na niego pytająco, a Stanisław uśmiechnął się tajemniczo.

– To Tarnów, w Polsce. Ludzie mówią, że to trudne miejsce do życia, ale wy, jako stworzenia magiczne, moglibyście stworzyć tam coś wyjątkowego. Opowiem wam więcej, jeśli tylko zaufacie mi.

Hifromy zastanawiały się nad tymi słowami. W końcu, najdzielniejsza spośród nich, która wcześniej się odezwała, przemówiła:

– Stanisławie, zaufamy tobie. W twoich oczach widzimy prawdę i dobro. Poprowadź nas do tego Tarnowa.

I tak rozpoczęła się ich długa podróż przez niezmierzone odległości i nieznane krainy. Stanisław stał się dla hifromów nie tylko przewodnikiem, ale także przyjacielem, który wprowadzał je w świat ludzi. Na swojej drodze spotykali zdziwionych i zaintrygowanych ludzi, którzy nigdy wcześniej nie widzieli istot tak niezwykłych jak hifromy.

– Przyjacielu - rzekła jedna z hifromów w pewien letni wieczór, kiedy siedzieli przy ognisku - opowiedz nam więcej o Tarnowie. O tym, co nas tam czeka.

I Stanisław opowiadał im historie o Tarnowie, o jego ulicach i placach, o mieszkańcach, którzy mimo trudności byli gotowi stworzyć wspólnotę opartą na szacunku dla natury i magii.

– To naprawdę istnieje? - zapytała najdzielniejsza hifroma, patrząc w gwiazdy na niebie.
– Tak, istnieje. I tam znajdziecie miejsce, gdzie będziecie mogły żyć w spokoju i zgodzie - odpowiedział Stanisław. - Ale pamiętajcie, droga jest długa, a każdy krok jest częścią waszej historii.

I tak, wyruszyli w długą podróż, przemierzając ocean i lądy, kroczyli ku nowemu światu. Ludzie, których spotykali, byli zdumieni i pełni podziwu dla ich odwagi i determinacji. Stanisław stał się mostem między światami, które wcześniej były oddzielone przez tajemnicę i nieufność.

Wreszcie, po wielu miesiącach podróży, hifromy i Stanisław dotarli do Tarnowa. Stanisław czuł, że wypełnił swoje przeznaczenie, a hifromy, z oczami pełnymi nadziei, patrzyły na nowe horyzonty przed nimi.

– Oto Tarnów - rzekł Stanisław, wskazując na miasto.

Hifromy były zachwycone tym, co widziały. Miasto tętniło życiem, a ludzie, którzy się tam osiedlili, byli gotowi przyjąć je z otwartymi ramionami. Zaufanie i szacunek wzajemnie się przeplatały, tworząc nową harmonię.

I tak, hifromy znalazły swój dom w Tarnowie, dzieląc się swoją magią i mądrością z mieszkańcami miasta. Legendy o ich przybyciu rozchodziły się szybko, stając się opowieściami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Stanisław pozostał w Tarnowie, opowiadając o swojej przygodzie i przyjaźni ze stworzeniami magicznymi.

Długo, długo po tamtych wydarzeniach, hifromy i ludzie żyli w zgodzie i współistnieniu. Stworzyli nową erę, w której natura i magia stanowiły nierozerwalną część codziennego życia. A na niebie, gdy gwiazdy błyszczały, widziano dwa blaski - jeden pochodzący od ludzkich ognisk, a drugi od ognisk hifromów, świadczący o ich wspólnej historii, która na zawsze zmieniła oblicze świata.

OPOWIADANIE JAK U MASŁOWSKIEJ

O ile z imitacją Tolkiena sztuczna inteligencja poradziła sobie kiepsko, o tyle całkiem zaskoczył mnie efekt Masłowskiej. Na wrześniowym Book Clubie będzie omawiana jej książka ciekaw więc byłem jak AI przemieli jej styl...

No dobra, jakiś taki typ z Polski, w sumie nie wiadomo skąd wzięty, postanawia sobie wyrwać na Islandię. Sami wiecie, zwykły Janusz, pewnie z jakiegoś małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają, a plotki prędzej niż wirus się rozchodzą. Chłopak miał takie marzenie, żeby spotkać te tam hifromy. No, wiesz, jakieś magiczne stworzenia, które się ukrywają przed ludźmi, bo jakoś tak ich nie lubią. Żyją w Islandii, bo tam takie porządki, że nawet kura by się nie wykręciła spod kurczaka.

No więc nasz Janusz dostaje myśl, żeby tam się przejechać i zobaczyć, co te hifromy mają do zaoferowania. Kto wie, może chciałyby się z nim na piwko napić, albo wspólnie jakieś mądrości wymieniać. Nie wiem, może wierzył w jakieś elfy i magiczne drzewa. Co kto lubi, prawda?

Znaczy sobie leci na Islandię, i jak to w podróżach bywa, pizgał go wiatr, deszcz padał, a wulkaniczne góry się jakieś niezbyt gościnne wydawały. Ale niech tam, Janusz miał swoje marzenie. Przemierzał skały, weszli w góry, jakieś burze na niego spadają, no prawdziwa wyprawa.

I tak se chodzi, chodzi, aż nagle, hola ho, trafili na te hifromy. No, jak to bywa z magicznymi stworzeniami, niezbyt lubią towarzystwo ludzi. Ale kurczę, Janusz był pewnie urodzonym entuzjastą, bo jakoś te hifromy do niego podchodzą, ostrożnie, nie wiadomo co o nim myślą.

– Hej, no cześć, hifromy - mówi Janusz, bo język to chyba nie był problem.
– Co ty tu chcesz, człowieku? - pyta jedna z hifromów, pewnie najbardziej odważna.
– No, przyjechałem, zobaczyć jak to z wami jest. Macie chęć na pogadankę, może na wspólną herbatę?

Hifromy na siebie spoglądają, pewnie myślą: "Co to za szajs?", ale chyba ich zaciekawił ten Janusz. I tak sobie siedzą, gadają, hifromy zaczynają opowiadać, jak to one na Islandii siedzą, bo ludzi nie lubią, a tu nagle taki ziomek z Polski się znalazł.

No i w międzyczasie Janusz, pewnie troszkę zszokowany tym, że te hifromy chcą z nim gadać, opowiada im o swoim kraju. No i że jest taki miasteczko, Tarnów, co wszyscy opuszczają, jakieś uchodźcy nawet nie dają rady tam wytrzymać.

– No i wiecie co, hifromy? Może byście się przeprowadziły właśnie do Tarnowa? Tam macie spokój, ciepło, a ludzi nie ma tyle co na Islandii.

Hifromy patrzą na siebie, pewnie zastanawiają się, czy ten typ ich nie oszukuje. Ale Janusz wydaje się być całkiem spoko, może i szajs jest w miasteczku, ale coś w nim jest, że hifromy jakoś zaczynają mu wierzyć.

– Kurczę, a może by tak faktycznie do Tarnowa? - mówi jedna z hifromów. No, przecież nawet ludzie uciekają, a my jesteśmy jakieś magiczne istoty, może się jakoś dogadamy.

I tak sobie te hifromy i Janusz zaczynają planować wielką przeprowadzkę. I co by nie mówić, ale te hifromy, zamiast żyć w chłodnym Islandzkim klimacie, wybierają się na małopolską wieś. Niezłe połączenie - hifromy i Tarnów, tego nikt by się chyba nie spodziewał.

I ruszyli sobie, Janusz na czele, hifromy za nim, wszyscy razem w kierunku Tarnowa. No i pewnie, jak to w takich historiach, spotykają po drodze mnóstwo zaskoczonych ludzi, bo kto widział hifromy na polskich drogach, nie? Ale jakoś to się kręci, każdy zaskoczony, ale zaciekawiony.

Na koniec wylądowali w Tarnowie, hifromy były zadowolone, że znalazły nowy dom, a Janusz stał się jakimś tam bohaterem, który przyniósł magiczną ekipę z Islandii. I tak sobie żyli, hifromy wprowadziły trochę magii do tego małego miasteczka, a Janusz stał się znany w okolicy jako ten, co hifromy sprowadził.

No i tak to jest, czasem szukasz hifromów na Islandii, a kończysz z nimi w Tarnowie. Jak w życiu, wszystko się gmatwa, a i tak wychodzi nieźle.

OPOWIADANIE W STYLU FORRESTA GUMPA

Jednym ze skojarzeń jakie miałem czytając to, co wypluł z siebie ChatGPT był "Forrest Gump". Na koniec więc poprosiłem go o opowiadanie w tym właśnie stylu.

Wiesz, kiedyś, dawno temu, taki gość z Polski, imieniem Stanisław, postanowił sobie, że wyruszy w podróż na Islandię. No i tak sobie wziął plecak, załadował go jakimiś rzeczami, pewnie zabrał parę skarpetek i koszulkę extra, bo przecież jak się jedzie na Islandię, to może być zimno. No i wyruszył.

Stanisław nie był żadnym wielkim podróżnikiem czy takim tam bohaterem z opowieści. Był po prostu chłopakiem, co miał swoje marzenia. A marzeniem jego było spotkanie hifromów. Takie małe stworzenia, co niby ukrywają się przed ludźmi i generalnie ich unikają. No, ale Stanisław chciał spróbować, może jakoś sobie te hifromy sprowadzi do porozmawiania.

Więc on, wziąwszy swojego plecaka i pewnie jeszcze jakiegoś kanapkę na drogę, ruszył na Islandię. Pogoda nie była zbyt ładna, ale co tam, jak się ma marzenia, to się idzie przez deszcz i wiatr. Stanisław wędrował przez skały, góry i tamtejsze burze, aż nagle, no, tak jakby znikąd, zobaczył te hifromy.

Hifromy były jakieś takie urocze i delikatne. Stanisław pomyślał, że pewnie skubnął coś dziwnego na tej Islandii, bo to chyba nie takie typowe, żeby hifromy do ciebie podchodziły. Ale cóż, życie bywa niesamowite.

– Hej, hifromy! - krzyknął do nich. - Chcecie może się ze mną zaprzyjaźnić?

Hifromy na niego spoglądają, pewnie były takie zdziwione, ale też jakoś ciekawskie. I tak sobie Stanisław z nimi gada, opowiada o Polsce, o swoim miasteczku, o ludziach i życiu. Hifromy słuchają, aż nagle jedno mówi:

– Słuchaj, Stanisław, my tak trochę w Islandii utknęłyśmy, bo ludzi nie lubimy za bardzo. Ale może masz jakiś pomysł?

No i Stanisław opowiedział im o Tarnowie, o tym, jak to ludzie tam niezbyt się chcą osiedlać, bo niby jakieś trudności i takie tam. Ale hifromom to się spodobało. No i myślą, że może warto by do Tarnowa się przenieść, przecież tam nie jest tak zimno i wietrznie jak na Islandii.

Hifromy zaczęły rozważać tę opcję, a Stanisław tak się jakoś zaczął im podobać, że stworzyli sobie jakąś taką ekipę. Zaczęli wyruszać w drogę, wspólnie, wszyscy razem. Spotykali po drodze ludzi, którzy patrzyli na nich jak na kosmitów, ale jakoś im to nie przeszkadzało. Byli razem, szli ku nowemu życiu.

W końcu, po wielu przygodach i długiej drodze, dotarli do Tarnowa. Hifromy były trochę zmęczone, ale i podekscytowane. I patrzą, patrzą na to miasteczko, na te domki, ludzi, i jakoś im się spodobało.

– No więc, jesteśmy w Tarnowie - powiedział Stanisław, z szerokim uśmiechem.

Hifromy były zachwycone. W końcu miały nowy dom. Ludzie, którzy ich zobaczyli, byli zdziwieni, ale jakoś ich zaakceptowali. Hifromy, dzięki swojej magicznej aurze, przyciągały ludzi, a ludzie odkrywali, że to nie takie źle mieć hifromy w okolicy.

I tak Stanisław, chłopak z Polski, stał się jakimś takim bohaterem, który przyprowadził hifromy do Tarnowa. A hifromy, dzięki swojej magii, dodawały trochę uroku i tajemnicy temu małemu miasteczku.

I w końcu, tak jak to bywa, wszyscy byli razem, hifromy i ludzie, żyli w zgodzie. Hifromy odkryły nowy świat, a ludzie zyskali magiczną przyjaźń. Bo takie rzeczy się zdarzają, gdy pozwalamy marzeniom i magii wkraczać w nasze życie.

WNIOSKI

AI nie nadaje się do pisania żadnych literackich tesktów. Od biedy jakieś proste opisy na strony internetowe albo suche streszczenia, nic więcej. Masłowską całkiem dobrze udaje, ale to też żaden wyczyn udawać Masłowską (choć jest to dość zabawne). Z Tolkienem poszło o wiele gorzej. Najciekawsze jest jednak to, że powyższe teksty są kolejnym dowodem na to, że ChatGPT nie rozumie poleceń. Łączy ze sobą słowa, ale jest to "bezmyślne". Stąd i paradoks opowieści, że hifromy uciekają do Tarnowa, bo nie ma tam ludzi i na miejscu zastają tłumy. No jakoś mi się to nie klei...