Co tam panie w polityce i nie tylko – subiektywny przegląd i komentarz #1

in #hive-1343826 days ago

W tym cyklu będę co tydzień dzielił się najciekawszymi materiałami, które ostatnio oglądałem lub czytałem. Będą to sprawy głównie polityczne, ale nie tylko.


Najważniejszą sprawą ostatniego tygodnia było przemówienie Marka Zuckerberga (szefa Mety, czyli właściciela Facebooka). Mark zapowiedział wywalenie w kosmos tych zakłamanych propagandystów - samozwańczych "fact checkerów", likwidację cenzury na Facebooku i ogólnie przywrócenie wolności słowa oraz zatrzymanie dźwigni na promowanie lewicowych narracji w należących do niego social mediach. Zuckerberg nawet chce przenieść dział moderacji Facebooka z lewackiej Kalifornii do prawicowego Teksasu xD

image.png

Materiał BaldTV - po jego komentarzu jest następnie przetłumaczone całe wystąpienie Zuckerberga:

Trump jeszcze nie objął urzędu, a niektórzy wpływowi ludzie już zaczynają zmieniać świat na lepsze ze strachu. Oczywiście tu nie chodzi tylko o Trumpa, ale ogólny wiatr historii, który Zuckerberg dobrze odczytuje i się ustawia odpowiednio do niego. Trump już był wcześniej prezydentem (choć nie z takim poparciem i nie z takimi współpracownikami, w tym wsparciem Elona Muska), ale teraz dzieje się na całym świecie coś znacznie poważniejszego. Żegnamy Trudeau w Kanadzie. W Niemczech rząd Scholza podaje się do dymisji, a AfD jest na drugim miejscu w sondażach, w niektórych landach na pierwszym. We Francji Front Narodowy zdobywa najwięcej głosów ze wszystkich partii (i nie rządzi tylko dlatego, że wszystkie inne się zjednoczyły przeciw niemu). W Austrii do władzy dochodzi partia wolnościowa. W Rumunii wybory prezydenckie wygrywa kandydat spoza systemu i mafia rządząca musiała anulować wybory. W Norwegii na lidera sondaży wyrasta FrP - czyli wg. nich "skrajna prawica". W wielu krajach szybko rosną w siłę ugrupowania wolnościowe i narodowe. Dobrze nazywa to Macron (choć z drugiego końca barykady) - wznosi się międzynarodówka reakcji. Reakcji na nową komunę, która była budowana od dłuższego czasu w świecie zachodu i w krajach do niego aspirujących. Ludzie na świecie się budzą z letargu.

Zaraz, zaraz, co powiedział Macron? Czy to z obfitości serca usta mówią? Przywódcy tych pseudo "liberalnych" elit pośrednio przyznają, że w istocie rzeczy są komuchami. Nowej generacji komunistami rzecz jasna, ale jednak. Na zachodzie świadomość marksistowskich, komunistycznych konotacji słowa "reakcja" nie jest powszechna, ale my przeszliśmy już w Polsce szkołę walki z "zaplutymi karłami reakcji". Reakcjonista w najprostszej definicji to każdy, kto sprzeciwia się rewolucji komunistycznej, zwłaszcza broniąc poprzednich ustrojów czy rozwiązań społecznych.

image.png

Wkrótce potem szef Mety udzielił wywiadu Joe Roganowi i tam powiedział kolejne ciekawe rzeczy. Mark Zuckerberg: Ludzie z administracji Bidena chcieli, żebyśmy usuwali wszystkie materiały o skutkach ubocznych szczepień. Oni dzwonili do naszego zespołu i krzyczeli na naszych ludzi, przeklinali. Chcieli żebyśmy usuwali memy.

Wywiad Zuckerbegra u Joe Rogana (polski dubbing):

Na marginesie dodam, że uwolnienie cenzury na Facebooku nastąpi na razie tylko w USA. W Europie urzędnicy unijni nalegali na utrzymanie cenzury, choć nie wiadomo, jak długo to potrwa, bo lewacki ład się wszędzie szybko kruszy. Ekipa samozwańczego "fact-checker" Demagog, którego kłamstwa i manipulacje nieraz prostowałem (kulturalnie i merytorycznie pod ich postami za co dostałem bana) już ma pełne portki ze strachu.

A amerykańskiemu lewactwu grunt się pali pod nogami i na ostatnie dni przed zmianą prezydenta kradną ile mogą. Grzegorz Płaczek – poseł Konfederacji ze Śląska, od niedawna przewodniczący klubu – udostępnił ciekawe nagranie z ukrytej kamery, w której jeden z członków administracji Bidena opowiada, jak działa brudna polityka, jak rozkradane są pieniądze amerykańskich podatników i jak przekazywane są „odpowiednim” organizacjom gigantyczne fundusze na projekty związane w transformacją energetyczną i zielonym nowym ładem w Stanach Zjednoczonych.

Podzielę się też nowym materiałem autorstwa kiki85uuu . On się nie gryzie w język xD czasem trochę zbyt daleko go ponosi, nie zawsze się z nim zgadzam, ale tutaj trudno nie przyznać mu racji. 2025 to będzie rok Trumpa i wielkich zmian:


Kolejna sprawa. Pamiętacie mój artykuł o tym, jakie bzdury opowiada profesor Dudek o tzw. „smogu” i jego rzekomej zabójczości? Wysłuchałem ciekawego materiału o tym, jaki przekręt jest robiony z tymi czujnikami smogu. W skrócie – w Polsce montuje się je w centrach miast, często przy ruchliwych ulicach, a na zachodzie raczej z dala od nich. W Niemczech to przeważnie w lasach xD A potem się bombarduje ludzi tymi fejkowymi mapkami „smogu”, na których Polska jest naszpikowana czerwonymi i żółtymi punktami, a zachód na zielono.

A po co to się w ogóle robi? Oprócz banalnego zarabiania na tych czujnikach i być może też urządzeniach do oczyszczania powietrza (swoją drogą nie mam problemu z tymi urządzeniami), przede wszystkim tutaj dostrzegam potencjał do urabiania opinii publicznej w stronę "zielonej transformacji", czyli ordynarnego przekrętu na masową skalę. Narracja o "antropogenicznym globalnym ociepleniu" nie do końca chwyta. Większość ludzi, jeśli nie wyśmiewa tego, to przynajmniej podchodzi z pewnym sceptycyzmem ("chyba trochę przesadzają, poza tym ile Polska tego dwutlenku węgla produkuje - niech się za Chiny wezmą"). Polacy są jednak dość oporni względem "postępowych" narracji. Dlatego tutaj wchodzi do gry - drżyjcie - straszliwy SMOG. Oczywiście to jest nadużycie już na poziomie semantycznym, ale narracja o SMOGU dość dobrze się sprzedaje i ludzie kupują te brednie, że mamy straszliwie zanieczyszczone powietrze, że umiera od niego 40 000 ludzi rocznie. Więc nawet ci, którzy nie dali się urobić na "płonącą planetę", dają się urobić na "zabójczy smog" i w efekcie przyzwalają na "zielony" przekręt, myśląc, że to przynajmniej pomoże w kwestii jakości powietrza.

Na marginesie trzeba też wspomnieć, że nawet, gdyby to była prawda z tą "zabójczością smogu", to realizacja "zielonej transformacji" w żaden sposób nie przyczyni się do poprawy powietrza. Elektrownie węglowe bowiem do zanieczyszczeń powietrza w skupiskach ludności się nie przyczyniają (emitują spaliny wysoko do atmosfery, z dala od osiedli i posiadają wysoce efektywne filtry). Te zanieczyszczenia głównie pochodzą z indywidualnych kotłów na paliwo stałe. Tyle że w miarę wprowadzania "zielonej transformacji", energia elektryczna będzie coraz droższa, więc paradoksalnie coraz więcej ludzi będzie zmuszonych do ogrzewania domów paliwem stałym - nawet jeśli będzie to nielegalne. I co z tego, że ludzie założą pompy ciepła z dotacji, skoro nie będzie dość prądu, by je zasilać.

I jeszcze też na marginesie. Wiecie, skąd się wziął ten słynny wykres "kija hokejowego", którym klimatyści-propagandyści straszą społeczeństwo? Otóż spora część stacji mierzących temperaturę niegdyś znajdowała się poza terenami miast, ale w miarę ich rozwoju, po jakimś czasie znalazła się w ich obrębie i zaczęła wskazywać wyższe wyniki pomiarów z powodu tego, że znalazły się w obrębie tzw. miejskich wysp ciepła. Nowe stacje buduje się również w obrębie wysp ciepła i to często wręcz ekstremalnych np. przy ulicach, skrzyżowaniach czy parkingach. Dlatego ta silnie wzrostowa końcówka na tych wykresach-postrachach jest po prostu błędem metodologicznym. Temperatura prawdopodobnie rośnie, ale nie tak szybko jak straszą klimatyści i raczej w jednostajnym tempie, bez żadnej korelacji tego tempa z wielkością emisji CO2.


Usłyszałem też niedawno niezłą głupotę - totalny mit - z ust byłej pani minister rządów PiS, Jadwigi Emilewicz, która się przedstawia jako "zielona konserwatystka". Materiału – debaty Klubu Jagiellońskiego z udziałem Bosaka i Emilewicz nawet nie linkuję bo jest długa i nudna poza kilkoma punktami, gdzie „Keanu” orze panią exminister jak pole pszenicy. Otóż zdaniem pani Emilewicz, Polacy "wymieniają zawartość szafy trzy razy do roku i to jest problem (dla środowiska)". Jaka jest prawda? Pomijam już to, czy i jakim problemem dla środowiska jest produkcja ubrań (bo to też jest demonizowane), ale czy faktycznie Polacy są tak rozrzutnym narodem, nie mającym pomysłu jak wydawać ten cały dobrobyt, że trzy razy do roku kupują komplet nowych ubrań?

Wg danych z serwisu Statista, statystyczny Polak wydawał na odzież w 2023 roku średnio około 62 zł miesięcznie. 750 zł rocznie na głowę każdego mieszkańca. Przy cenach nowych ubrań, to nie wystarczy nawet na jedną "zmianę szafy" rocznie. Kupując nowe ubrania w tańszych sklepach, komplet: buty, kurtka, sweter czy bluza, spodnie, bielizna i inne akcesoria, może zmieścimy się w 1000 zł. W tych "modnych" zapłacimy zdecydowanie więcej. Część zakupów oczywiście pochodzi z "second-handów", ale nawet uwzględniając to, a także konieczność wymiany bielizny, która się szybciej zużywa, konieczność częstszej wymiany ubrań dla dzieci (wyrastają), a także konieczność posiadania specjalnych ubrań (np. roboczych, albo tzw. "wyjściowych"), to wychodzi, że przeciętny, dorosły Polak "wymienia szafę" co dobre kilka lat, czyli w praktyce nosi rzeczy tak długo, aż się zniszczą. A trzeba wziąć pod uwagę, że zapewne znajomi pani Emilewicz, po obserwacji których wyciąga ona takie wnioski, znacznie zawyżają średnią i mediana tych wydatków będzie jeszcze niższa (a biedniejsza część społeczeństwa nosi też po części już podniszczone ubrania).

I to jest tylko poziom oderwania od rzeczywistości w PiS-ie. W koalicji obecnie rządzącej to oderwanie od rzeczywistości jest jeszcze większe (patrz Trzaskowski - "planeta płonie" i zakaz wjazdu do centrum Warszawy dla biedaków, albo Zielińska, która lobbowała za likwidacją zbiorników retencyjnych).


Polecam też:
Piotr Witt: Jean-Marie Le Pena spotwarzano i oczerniano całe życie. A był naprawdę wizjonerem

Janusz Waluś udzielił pierwszego wywiadu. "Lepiej bym się do tego przygotował" | Michał Zichlarz

WSPÓŁCZESNE BAJKI SĄ PEŁNE STEREOTYPÓW. FACET LEŃ, OJCIEC WIEPRZ. A JAK WYPADA PŁEĆ PIĘKNA?

Narodziny czerwonego terroru w Niemczech. Jak powstała Frakcja Czerwonej Armii. Gang Baader-Meinhof.

Nadprodukcja Elit

Zakazana historia Gazety Wyborczej

Świat w szoku! Zwolnił 57 000 URZĘDNIKÓW! To dopiero początek... Javier Milei po polsku


Na koniec dwa fajne newsy.

  1. Niemcy uruchomili z powrotem wszystkie swoje elektrownie węglowe. Czyżby te wspaniałe wiatraki nie dawały rady? Ojej, a co z planetą, teraz na pewno spłoniemy.
    https://www.money.pl/gospodarka/niemcy-reaktywuja-elektrownie-weglowe-w-obliczu-kryzysu-energetycznego-7112002212068096a.html
  2. Blackrock, czyli największy gigant na rynku zarządzający kapitałem amerykańskich funduszy emerytalnych, rezygnuje ze wspierania „walki ze zmianami klimatu”, czyli części tej obłąkanej strategii ESG. ESG to w skrócie mówiąc standard korporacyjny opierający się na wspieraniu wszystkich lewackich pomysłów (typu LGBT, globcio, multikulti, feminizm), z którego są rozliczane firmy. Zresztą proces odchodzenia od ESG przez Blackrock i Vanguard rozpoczął się już wcześniej (można o tym przeczytać w artykułach z sierpnia), po prostu zauważyli, że to szaleństwo jest zbyt nieopłacalne, a po wygranej Trumpa proces po prostu przyspieszył.
    https://www.bankier.pl/wiadomosc/BlackRock-rezygnuje-z-udzialu-w-sojuszu-klimatycznym-firm-inwestycyjnych-8872003.html
    https://strefainwestorow.pl/strefa-global-market/rynki-zagraniczne/vanguard-blackrock-poparcie-esg

I na deser – z zupełnie innej beczki – jak w rzeczywistości mogłaby wyglądać walka spieszonego, późnośredniowiecznego rycerza z czterema naprędce zwerbowanymi żołdakami:

Peasants vs Knight | realistic, non-choreographed fight

Sort:  

@tipu curate 8

Polecam Ci książkę Jasona Hickela "Mniej znaczy lepiej...".

Nie zapłacę 38 zł za postmarksistowskie fantazmagorie z gatunku "zero growth". Ale jeśli masz jakiś jego artykuł, to może przeczytam i pochylę się nad jego merytorycznym rozłożeniem na łopatki ;)

Możesz kupić używaną taniej i wtedy nie wspierasz bezpośrednio autora. Swoją drogą, myślałem, że kreujesz się na osobę, która posługuje się merytoryką i faktami, a nie oceniającą książkę po okładce.

Jeśli chodzi o wątek ubrań, może nie masz wśród swoich znajomych/rodziny takich ludzi, ale w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy kupują potocznie mówiąc tony ubrań, zwłaszcza ze stron takich jak Shein czy Temu, gdzie są one znacznie tańsze niż w sklepach o których myślałeś pisząc wpis. Normą jest nawet, że ludzie kupują tam ubrania tylko na 1-2 tygodnie wakacji w ciepłym kraju, po czym po wakacjach (albo nawet na wakacjach) je wywalają.

Nie po samej okładce oceniam, ale po opisie i recenzjach, a także polemice z jakimiś jego artykułami zamieszczonej w Mises Institute. Prąd walki ze wzrostem gospodarczym ogólnie znam, uważam za błędny i szkodliwy, a to tylko kolejny jego piewca. Mogę rzucić okiem czy ma jakieś argumenty, które ewentualnie by mnie zaskoczyły, ale nie na tyle mnie to obchodzi, by kupować jego książkę.

Jeśli chodzi o kupowanie ubrań, to zakładam właśnie, że większość ludzi kupuje je właśnie w tańszych sklepach - czy tych tańszych stacjonarnych, czy na allegro gdzie chiński t-shirt jest za 10 zł czy na innych takich, również Temu i podobnych. Po prostu ta średnia wydatków jest tak niska, że nawet w tańszych sklepach cudów nie będzie i znaczna większość Polaków musi chcąc nie chcąc (zakładam, że raczej chcąc) szanować ubrania i nie może sobie pozwolić na kupowanie ich na pęczki. Oczywiście znajdzie się jakaś niewielka mniejszość, która ten stereotyp realizuje, ale tu warto się zastanowić, jeśli ją zauważasz wokół siebie, czy nie jesteś w pewnej bańce. Podobnie jest też spory zakres najbiedniejszej części społeczeństwa, dla którego 750 zł rocznie na ubrania to luksus na który nie mogą sobie pozwolić i noszą ubrania już wyraźnie zniszczone, bardzo stare. Szczerze, to w mojej bańce aktualnie nie ma chyba nikogo, kto by kupował ubrania na pęczki, ale zdaję sobie sprawę, że tacy ludzie też istnieją. Tylko ze statystki widać jasno, że nie są duża grupą w społeczeństwie.

A tak w ogóle, to nawet gdyby to była prawda, że Polacy kupują tony ubrań, to uważam, że państwo nie powinno z tym w żaden sposób walczyć. Jeśli ktoś tyle kupuje to ma taką potrzebę i wydaje na to swoje własne pieniądze. Możemy to uważać za głupie, ale próba "systemowego" powstrzymania go przez np. wyższe opodatkowanie albo limity zakupów jak w tych nieszczęsnych pomysłach z C40 to byłaby po prostu tyrania i pogwałcenie wolności.

Z takim zachowaniem jest inny problem. Moim zdaniem ono cechuje ludzi, którym zbyt łatwo przyszedł dobrobyt i nie nauczyli się szanować pieniędzy i dóbr. Takie typowe zachowanie "nowobogackich". Ludzie, którzy zdobyli majątek ciężką pracą na ogół dość oszczędnie operują w tym zakresie. Podobnie też nie kupują różnych rzeczy specjalnie "na pokaz". I np. synowi bym zwrócił uwagę, że to nie jest fajne. Nie dlatego, że "planeta płonie" bo to bzdura, tylko dlatego, że w te rzeczy ktoś włożył swoją pracę i rozrzutnością się nigdzie nie zajdzie. I wiem, że Polacy pod tym kątem są dość rozsądnym narodem, wiernym czemuś co niektórzy nazywają etosem pracy i twierdzenie pani Emilewicz od razu zapaliło mi czerwoną lampkę, dlatego je zweryfikowałem na dostępnych danych.

Aha, czyli nie znasz osobiście żadnych ludzi, którzy kupują dużo ubrań, ale mimo to uważasz, że doskonale wiesz, jaki mental mają ci ludzie i jak się dorobili.

Za bardzo utożsamiasz pieniądze z sukcesem w życiu i byciem głównym celem, o ile jestem w stanie to zrozumieć w przypadku jeśli chodzi o Twoje prywatne pieniądze, o tyle dążenie do tego, żeby państwo jedyne co robiło to dążyło za wszelką cenę do wzrostu PKB i nie próbowało nawet rozwiązywać żadnych problemów (a taki vibe dają Twoje wpisy które czytałem), nie sprawi, że Twoje życie będzie lepsze.

Proponuję tutaj zakończyć naszą wymianę zdań na dzień dzisiejszy, w końcu i tak ani ja nie przekonam Pana do niczego ani Pan mnie do niczego kilkoma komentarzami (w sumie czasem używam "Ty" a czasem "Pan", nie wiem która forma Tobie/Panu bardziej odpowiada).

Aha, czyli nie znasz osobiście żadnych ludzi, którzy kupują dużo ubrań, ale mimo to uważasz, że doskonale wiesz, jaki mental mają ci ludzie i jak się dorobili.

Piszę, że nie ma aktualnie w mojej bańce - w moim otoczeniu - chyba nikogo takiego. Ale tak, w przeszłości zdarzało mi się mieć kontakt z kimś, kto kupował kosmiczne ilości ubrań, albo np. kobiety, które miały witrynki z butami xD Albo z drugiej ręki słyszałem o kimś takie opowieści.

W każdym razie mam swoją opinię o tym, ale niezależnie od niej, przede wszystkim jestem wolnościowcem i będę bronił prawa wszystkich ludzi do swobodnego dysponowania swoimi pieniędzmi, nawet jeśli prywatnie mam o tym sposobie negatywną opinię.

Za bardzo utożsamiasz pieniądze z sukcesem w życiu i byciem głównym celem

Ludzie mają różne cele. Zasadniczo pieniądze są tylko środkiem do celu, albo nawet wymogiem koniecznym (nie osiągnę żadnych np. duchowych czy kulturowych celów, jeśli umrę z głodu)

dążenie do tego, żeby państwo jedyne co robiło to dążyło za wszelką cenę do wzrostu PKB

Państwo nie jest w stanie stworzyć wzrostu gospodarczego (o nieszczęsnym PKB nie mówię, bo to słaby wskaźnik, używamy go tylko, żeby pośrednio coś wywnioskować). Państwo - swoimi interwencjami - może tylko ten wzrost hamować. Państwo powinno jedynie stwarzać ramy dla swobodnego funkcjonowania gospodarki, a więc ludzi pracujących i wymieniających się owocami swojej pracy. Policja, sądy, wojsko dla obrony granic i jeszcze parę takich spraw typu straż pożarna czy podstawowa sieć dróg (jestem umiarkowanym minarchistą, patrzę dość realistycznie, a nie idealistycznie). Z badań wynika, że państwo dysponujące między 10% a 20% w łącznym budżecie publicznym (rząd + samorządy i co tam jeszcze by nie wymyślili) pozwala gospodarce działa najefektywniej i najbardziej się wtedy ludziom powodzi. Czyli tak ze 2-3 razy mniej w budżecie niż obecnie zarządzają państwa w Europie.

I państwo ma tylko temu służyć - żeby ludzie mogli bezpiecznie żyć i swobodnie pracować czy tam działać w inny sposób. Absolutnie nie regulować spraw, które z tym bezpieczeństwem i warunkami do działania nie mają nic wspólnego. Bo to już sami ludzie tworzą gospodarkę - każdy indywidualnie w niej funkcjonując tak jak chce i potrafi. Jeśli państwo sobie stawia jakieś inne cele, to należy je powstrzymać, bo zajmuje się nie tym, co trzeba. Człowiek może mieć różne cele, opinie, światopoglądy. Państwo nie. Ma służyć ludziom. A konkretnie swojemu narodowi, bo tylko państwa o charakterze narodowym są w stanie na dłuższą metę sprawnie funkcjonować. Państwo nie ma rozwiązywać żadnych moich, ani niczyich problemów poza jedynie zapewnieniem bezpieczeństwa przed agresorami wewnętrznymi i zewnętrznymi i ewentualnie rozwiązywaniem ogólnych problemów wynikającymi z monopoli czy paradoksów rynku. Państwo ma nie mi stwarzać problemów w imię realizacji jakichś wydumanych celów (klimatycznych np.).


I proponuję nie "panować" sobie z racji tego, że jesteśmy na dość hermetycznym medium, w wąskim gronie. A do tego pan Dysydent brzmiałby komicznie (chociaż gdzie indziej zdradziłem kim jestem ;) ). Dodam, że traktuję to konto jako mocno bezkompromisowe i zaangażowane światopoglądowo, dlatego też i w dyskusjach pod tym nickiem nie gryzę się w język :) Mam nadzieję jednak, że Cię nie uraziłem zbyt poważnie. Wszystkiego dobrego :)

Congratulations @dysydent! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)

You distributed more than 6000 upvotes.
Your next target is to reach 7000 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP