Pozwolę sobie na głos polemiczny wobec wpisu @herosik. Po pierwsze, polecam nie szukać wszędzie "ruskich trolli", nawet na stacjach benzynowych, bo to też objaw czegoś, co nazywa się paniką moralną. Panika moralna występuje szczególnie często w kryzysowych momentach, choć nie tylko. Roznosi się plotka, która każe obwiniać określoną grupę ludzi za jakieś wydarzenia - czasem prawdziwe lub częściej nawet fikcyjne. Przykładem mogą być wydarzenia poprzedzające pogrom kielecki, gdy pewne dziecko fałszywie oskarżyło Żydów o porwanie, bojąc się przyznać do własnej, samowolnej wycieczki. Albo, z ostatnich lat, szeroko rozpowszechniana u początków pandemii plotka o tym, że ludzie masowo zabijają i usypiają swoje domowe zwierzęta w obawie przed zarażeniem koronawirusem. W rzeczywistości wszystko zaczęło się od wypowiedzi pewnej pani weterynarz, która miała klienta pytającego się o to, czy można uśpić zwierzaka z powodu obawy przed zarażeniem. Ludzie masowo udostępniali w mediach społecznościowych apele o powstrzymanie tego straszliwego procederu, który w istocie nigdy nie miał miejsca, gdyż niedługo później przeprowadzona została ankieta wśród weterynarzy, ile mieli przypadków próśb o uśpienie zwierzęcia ze względu na obawę przed covidem. Okazało się, że wśród ankietowanych nie było ani jednego takiego przypadku. Inna sprawa, że faktycznego zgładzenia milionów norek z powodu paniki kowidowej dokonało jakiś czas później państwo duńskie...
Czy rosyjskie wpływy w internecie zatem nie istnieją? Owszem, zdarzają się, jednak moim zdaniem są znacznie przeceniane, a etykieta „ruskiego trolla” stała się łatką przypisywaną każdemu, kto ma odmienne zdanie czy perspektywę. „Ruski troll” stał się swego rodzaju chochołem, w którego można uderzać do woli. Ciekawe zjawisko można zauważyć również w strefie publicznego cyberbezpieczeństwa, gdy od lat każde zdarzenie w rodzaju np. wycieku danych, włamania na ważne konto itp. jest od razu przedstawiane jako dzieło „rosyjskich hakerów”, bez nawet żadnej ekspertyzy czy dochodzenia. Pozwala to łatwo ukrywać sprawców, np. w bardzo prawdopodobnej sytuacji, gdy za włamaniem na skrzynkę pocztową pewnego polityka być może faktycznie stała wroga mu frakcja w jego własnej partii. Pozwala to też na odwrócenie uwagi od własnej odpowiedzialności i niekompetencji. Tym niemniej „ruskie trolle” są wszędzie i odpowiadają za wszystko, łącznie z brakiem mleka u krów, a po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, to zjawisko społeczne się nasiliło.
Natomiast paniczne zakupy są zjawiskiem spontanicznym, nieracjonalnym, acz częstym i typowym. Pamiętamy te wykupywane masowo makarony i papier toaletowy. Jak najbardziej warto rozprzestrzeniać informacje im zapobiegające: np. o tym, że mamy jako państwo pełną zdolność do zastąpienia ropy rosyjskiej dostawami z innych krajów oraz zapasy surowca. Że, krótko mówiąc, ropy nie zabraknie, ani też jej cena nie wzrośnie w jakimś drastycznym stopniu. Paniczne zakupy mogą jednak doprowadzić do chwilowych braków towaru w obrocie detalicznym.
Tak właśnie stało się we wrześniu 2021 roku w Wielkiej Brytanii, gdzie wskutek samonapędzającej się paniki zakupowej, ludzie faktycznie doprowadzili do sytuacji, w której na wielu stacjach zabrakło paliwa. Czy tam też działały „ruskie trolle”? ;) A jak słusznie zauważa Herosik, paliwo jest towarem pierwszej potrzeby, bez niego nie ruszą karetki, straż pożarna, dostawy innych towarów i wiele innych ważnych usług. W tej sytuacji właśnie jest jak najbardziej wskazane, żeby stacje paliw podnosiły chwilowo swoje ceny i tym samym redukowały kolejki pojazdów panikujących „Januszy”, zapobiegając jednocześnie scenariuszowi lokalnego wyczerpania zapasów paliwa. Błędem jest walka z tzw. „spekulacją” – rozumianą w pejoratywnym, socjalistycznym znaczeniu. I błędem są ograniczenia w postaci np. cen maksymalnych, które znamy z czasów PRL. Limit zakupów postulowany przez niektórych, również byłby szkodliwy - doprowadziłby do jeszcze większych kolejek na stacjach. Na wolnym rynku cena jest wynikiem równowagi popytu i podaży i jest to mechanizm, który działa w najlepszym interesie gospodarki i społeczeństwa. Ukaranie przez Orlen stacji benzynowych, które w racjonalny sposób dopasowywały cenę do popytu, a tym samym zmniejszały ten nienaturalny, wynikający z paniki popyt, uważam za skandaliczne.
Reasumując: nie ulegajmy panice i nie szukajmy pola do wzajemnych konfliktów. Paradoksalnie, wybuch wojny na Ukrainie może doprowadzić do zmniejszenia skali konfliktu światopoglądowego w naszym społeczeństwie. Polacy mają tendencję by jednoczyć się w czasach kryzysu, a skakać sobie do gardeł w okresie spokoju. A zapasy różnych przydatnych rzeczy warto zawsze mieć na wszelki wypadek, tylko myślmy o tym wcześniej i nie biegnijmy na zakupy wszyscy na raz.