Jedna z części mojego subiektywnego przeglądu prac studentów krakowskiej ASP poświęcona jest zwykle rzeźbom. Nie inaczej jest i tym razem. Poniżej wybór tych, na które zwróciłem największą uwagę.
Na początek "Portret wielokrotny Jana Kucza" (polskiego rzeźbiarza, który zmarł w 2021 roku) autorstwa Jana Rocksteina.
Rzeźba intryguje formą. Głowy lub raczej głowy-kule umieszczone na poduszce. Na szczęście praca była podpisana (co nie jest zbyt częste na wystawach końcoworocznych), więc nie było żadnego problemu z identyfikacją postaci.
Kolejną artystką, która (moim skromnym zdaniem) zasługuje na pokazanie jest Dorota Bojarska. Tegoroczne prace są niejako kontynuacją ubiegłorocznych.
Rok temu prezentowałem rysunki nawiązujące do antycznej Grecji. W tym roku zmaterializowały się one w postaci rzeźby. W dodatku odlanej.
Druga rzeźba jest ceramiczna i przedstawia głowę nosorożca (w tamtym roku była żyrafa). Najbardziej zastanawia mnie jaka jest technika łączenia, bo wypalenie tak dużej rzeźby w jednym kawałku byłoby chyba niemożliwe. Łączeń natomiast nie widać...
Pozostając w temacie zwierząt, moją uwagę zwróciła też ceramiczna rzeźba psa autorstwa Aleksandry Sowińskiej oraz wróble (?) Mileny Kierepki.
Kolejna praca jest już z nieco innej beczki. To "donikąd" Ryszarda Paradowskiego. Wystająca stopa daje duże pole do interpretacji. Nieco inaczej jest z ostatnimi pracami tegorocznego przeglądu. Wszystkie pochodzą z I pracowni rzeźby, która każdego roku prezentuje najdziwniejsze (moim zdaniem) realizacje. W tym roku każda miała opis, więc nie trzeba było zastanawiać się, co autorka (tak się jakoś złożyło, że te najciekawsze zrobiły kobiety) miała na myśli.
"Ostatni raz w piaskownicy 2023" (beton, piasek). Rzeźba jest wynikiem moich rozważań o nawykach, które nieświadomie przerywamy; dzieciństwie spędzonym w piaskownicy i momencie w dorosłym życiu, w którym zdałam sobie sprawę, że zostawiłam swoje zabawki i, nie zdając sobie sprawy, nigdy nie wróciłam do miejsca, w którym regularnie się bawiłam.
"Wyżej" (siatka metalowa, wata, stal). Wiecznie niezaspokojona potrzeba człowieka. Miarą własnej wartości czynimy stopień kontroli nad światem. W zachwycie nad swoimi możliwościami, próbujemy pochłonąć wszystko do czego sięgamy. Możemy spłonąć, byle zostawić niezacieralny ślad.
"Przyjaciel" (metal, papier mache, tektura). Lęk, strach, groza, ludożerca, potwór, to słowa kojarzone z rekinami. Są to jednak pozory, bo współcześnie wiemy, że zwierzęta te wcale nie polują na ludzi. Popkultura przedstawia rekiny jako potwory, stworzenia niewiarygodnie wytrzymałe, potężne i straszne. Uważam, że to w dużej mierze wpłynęło na to, że są nam obojętne losy tych pięknych ryb, które są nielegalnie poławiane i okaleczane. W swojej pracy chciałam oswoić widza z tym z pozoru niebezpiecznym zwierzęciem. Obserwator ma wejść w przestrzeń rekina, poczuć go obok siebie, zrozumieć, że są to stworzenia piękne, mądre o fascynujące. Chciałam, aby ludzie dostrzegli piękno rekinów, aby zrozumieli, że należy je chronić i pielęgnować. Moim celem było to, aby widzowie zainteresowali się tymi zwierzętami i ich ciężkim losem.
Wszystkie trzy rzeźby wydały mi się ciekawe. Opis trzeciej jednak bardzo mnie zawiódł. Zwłaszcza, że zwróciłem na nią uwagę głównie ze względu na niedawne wydarzenia. "O, rekiny! Coś na czasie" - pomyślałem widząc je na wystawie. Oczywiście odniosłem to do pożarcia przez rekina Rosjanina w Egipcie. Wypadek ten jednak zaprzecza zdaniu: "Są to jednak pozory, bo współcześnie wiemy, że zwierzęta te wcale nie polują na ludzi." Wcale. No chyba, że uznamy, że Rosjanie to nie ludzie. Lepiej więc było przykleić na rekinach ukraińską flagę i zrobić z tego sztukę polityczną, aniżeli bajdurzyć, że rekiny krzywdy zrobić nie mogą. Bo potem jeden czy drugi idiota faktycznie w to uwierzy, będzie chciał dokonać "weryfikacji" i skończy jak Timothy Treadwell. Tak, ten sam, który uważał, że zaakceptowały go niedźwiedzie. Sęk w tym, że ostatecznie była to akceptacja jego osoby jako elementu jadłospisu. Podsumowując więc: czasem lepiej nie opisywać swoich prac.