Ostatni dzień HiveFestu za nami. Po 10.00 pojechaliśmy polsko-amerykańską ekipą (@gtg, @dobranoc, @thebeedevs i @blocktrades z żoną) do Klisu, zobaczyć zamek. Choćby dla samych widoków warto jest się tam wybrać. Sama forteca również bardzo ciekawa, choć głównie jako obiekt architektoniczny bo ekspozycji w środku zbyt wiele nie ma.
Pogoda dopisała, bo było słonecznie, ale nie upalnie, więc nawet wspinanie się na górę nie było uciążliwe. Zdjęć zrobiłem grubo ponad 200. Poniżej kilka z telefonu. Z aparatu przejrzę i obrobię jak już będę w Krakowie.
Okazało się, że nie tylko my wpadliśmy na pomysł z zamkiem. W okolicach armaty natrafiliśmy na @delishtreats, Stefana (nie pamiętam jaka jest nowa nazwa jego konta) i @zirochka z rodziną. Chwilę później na szlaku pojawili się również @livinguktaiwan (w koszulce z Małą MI) z mężem (w koszulce z misiem).
Koło 13.15 zbiegliśmy z @foggymeadow z zamku, żeby zdążyć na autobus, bo Gandalf z resztą zamierzali wziąć Ubera. Na przystanku spotkaliśmy @livinguktaiwan. Przegadaliśmy całą drogę i rozłączyliśmy się w okolicach dworca.
W drodze na mieszkanie zajrzeliśmy do Kościoła św. Katarzyny (dominikanie). Miał ciekawe ołtarze boczne, ale żadnych polichromii nie było. Odwiedziliśmy też sklep Tommy. Przy okazji zapytałem pani na kasie, gdzie mogę oddać butelki zwrotne. Okazało się, że można to zrobić tylko rano. Wat? Nie wiem kto wpadł na taki durny pomysł.
Po powrocie na mieszkanie zabraliśmy jedzenie i usiedliśmy na taraso-dachu. Nie ukrywam, że ten element najbardziej przekonał mnie do wynajęcia tego apartamentu. Paradoksalnie jednak prawie w ogóle nie było okazji, aby z niego skorzystać...
Pisałem w we wcześniejszych postach, że Split to takie miasto, które ciągle czymś zaskakuje. I tak oto ostatniego dnia skręciłem w uliczkę, na której była najbardziej zielona część najstarszej części miasta. Zdjęcie poniżej.
Ciekaw jestem co jeszcze skrywa to miasto. Zdecydowanie chciałbym jeszcze tu wrócić. Najlepiej którejś jesieni lub wczesną wiosną, aby uniknąć tłumów turystów.
Koło 20.00 poszliśmy do Antique baru, gdzie trwała pożegnalna impreza. Wszystko odbywało się na zewnątrz, więc w przeciwieństwie do imprezy otwierającej można było porozmawiać bez zdzierania gardła. Jak zwykle nie udało mi się porozmawiać z wszystkimi (a nawet z połową), ale cóż - taka specyfika dużych spotkań.
No i to by było na tyle. HiveFest dla nas zakończony. Jutro w południe mamy autobus do Zadaru, skąd po 23.00 mamy samolot. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce to może być różnie. Na refleksje końcowe przyjdzie jeszcze czas. W tym miejscu chciałbym tylko podziękować @mligeza, @wstawarz, @konslib i @lpa za wzięcie dyżurów, dzięki czemu ten wyjazd był możliwy bez zamykania @krolestwo.