I znów znalazłem się w Tarnowie. Najpierw pojechałem w okolice pałacu Sanguszków, gdzie znajduje się sala prób Rafała. Kilka godzin posiedzieliśmy nad projektem muzycznym. Potem teleportowałem się na ulicę Lwowską, przy której kiedyś nawet mieszkałem. Stąd też dzisiejsza fotorelacja rozpoczyna się w miejscu, do którego zwykle nie docieram podczas spacerów - na Placu Ofiar Stalinizmu. W sąsiedztwie stoi bardzo specyficzny kompleks mieszkalny wybudowany w latach 50-tych.
Po drugiej stronie ulicy jest Plac Drzewny z pomnikiem Wincentego Witosa. Swoją drogą w Tarnowie jest dość dużo pomników. Na każdym kroku jakiś. Nie tworzyłem żadnej statystyki, ale "na oko" jest ich o wiele więcej niż w innych miastach.
Spod Pomnika Ofiar Stalinizmu przeszedłem pod Starą Łaźnię (była łaźnia żydowska), naprzeciwko której znajduje się pomnik I transportu do KL Auschwitz. Wyruszył on z Tarnowa 14 czerwca 1940 roku.
Spod Starej Łaźni przeszedłem na Wałową, która jak zwykle była wyludniona. Dalej na Rynek i Plac Kazimierza Wielkiego, gdzie chciałem wypożyczyć rower miejski. Zapomniałem jednak PIN-u a klikanie w "przypomnij PIN" okazało się nieskuteczne. Miał przyjść SMS. Nie przyszedł. Ani pierwszy, ani dziesiąty. No cóż, jakoś mnie to nie dziwi...
W tej sytuacji przeszedłem Krótką na Rynek i stąd Wielkimi Schodami udałem się na Bernardyńską. Niestety kamienica, która spłonęła jakiś czas temu ulega ekspansji natury i zarasta coraz bardziej...
Na dworzec postanowiłem dotrzeć alternatywną trasą: najpierw Barnardyńską, potem Bema. Zwykle chodzę Krakowską...
Spacer kończymy na Placu ks. Jerzego Popiełuszki, gdzie znajduje się fontanna z układem słonecznym, która kosztowała... 1 milion złotych. Cóż, kto bogatemu zabroni!