W 1945 roku niemieckiego noblistę Gerharta Hauptmanna odwiedza w jego willi w Jagniątkowie pewien nazista z tajemniczym pakunkiem.
W 1960 roku podczas wędrówki na Śnieżkę giną z powodu zamarznięcia dwaj osiemnastoletni bracia.
W 2004 roku młody stomatolog przyjeżdża na urlop w Karkonosze aby odwiedzić nieczynne schronisko na Śnieżnych Kotłach, które niedawno kupił jego wujek, ale nie zdążył go otworzyć, bo zginął spadając w przepaść.
Czy to się może w ogóle spinać? Okazuje się, że może, i to jak!
Autor tego intrygującego górskiego kryminału dokonał niezwykłej sztuki, splatając trudne losy powojennego Dolnego Śląska z historią spalonego schroniska Prinz Heinrich Baude, dodatkowo snując niemal baśniową opowieść o przepięknych i groźnych Karkonoszach. Górski klimat w powieści jest tak sugestywny, że niemal czuć smak likieru karkonoskiego popijanego w schronisku oraz oddech legendarnego Ducha Gór zwanego Liczyrzepą (ale pamiętać należy, aby nie nazywać go tak w jego obecności!).
Mnie dodatkowego smaku przy czytaniu dodał fakt, że uwielbiam góry (o tym będzie jeszcze na pewno niejeden post), a w Karkonoszach spędziłam tydzień wakacji dwa lata temu. Czytanie o miejscach, w których byłam całkiem niedawno, powodowało u mnie niemal gęsią skórkę.
Spacerowaliśmy bowiem po szlakach opisanych w książce. Przechodziliśmy obok wieży przekaźnikowej na Śnieżnych, która kiedyś była schroniskiem, a to tam właśnie rozegrała się spora część akcji powieści. Mieszkaliśmy w leśniczówce w Jagniątkowie, nieopodal muzeum w willi Gerharta Hauptmanna, którą widzieliśmy codziennie, spacerując z psem (teraz ogromnie żałuję, że nie skusiliśmy się na wizytę w muzeum!). Być może leśniczówka będąca naszą bazą noclegową, z której ogrodu widać było budynek na Śnieżnych Kotłach, to ta sama, w której mieszkał jeden z bohaterów?
Gorąco polecam, bo to chyba najlepszy kryminał jaki czytałam w tym roku. Zamiast długiej recenzji wrzucam kilka zdjęć z 2020 roku i wiem, że po lekturze tej książki po prostu muszę tam wrócić :)
A tutaj nasza leśniczówka i jej ogród, z którego widać było to i owo ;)
Jeśli tym postem przekonam kogoś do sięgnięcia po tę powieść, mam dodatkową ciekawostkę. Jeśli nie znasz autora i pierwszy raz o nim słyszysz, nie sprawdzaj kim jest i jak wygląda, zanim nie przeczytasz. Po prostu przeczytaj tę książkę. Jak potem wyguglasz pisarza, to możesz nieźle się zdziwić, tak jak ja 😊