Mam zapieprz w realu, więc żyję w niedoczasie socjalmediowym. Ciężko w takich warunkach aktualizować bieżące ciekawostki i wydarzenia, a dzieje się sporo!
Zacznę od przeczytanych, bo akurat czytanie idzie mi całkiem sprawnie, jak na to ile mam wolnego czasu 😉
Na pierwszy ogień – „Zaraza” Przemysława Piotrowskiego, czyli czwarta część cyklu o komisarzu Brudnym.
Zaczyna się obiecująco. Pokiereszowany komisarz wraca powoli do siebie po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniej części, na szczęście ma obok siebie ukochaną kobietę.
Tymczasem w mieście giną młode kobiety, a znalezione zwłoki jednej z nich okazują się nie mieć w sobie ani kropli krwi… Był już rzeźnik, wilkołak-kanibal, czyżby tym razem w mieście pojawił się wampir? Cóż to za tajemnicza zaraza toczy miasto?
Muszę powiedzieć, że o ile na duży plus notuję zakończenie wątku sierocińca, bo nie pojawia się on już w tej powieści, o tyle nagromadzenie nowych postaci i ich historii spowodowało u mnie z początku lekkie zagubienie. Która bohaterka jest ukraińską prostytutką, a która zaginioną siostrą jednej z bohaterek, której odnalezienia podjął się Brudny? Musiałam się nieźle skupiać, żeby nadążyć za tym kto jest kim, być może dlatego, że czytam sporo w tramwaju, a to otoczenie jest nieco rozpraszające.
Ostatecznie historia okazała się bardzo ciekawa, mocno intrygujące zakończenie, a w dodatku miły smaczek w postaci czworonożnych bohaterów 😉
Ponieważ w Legimi nie ma póki co kolejnej części cyklu, zmuszona byłam zrobić sobie przerwę od komisarza Brudnego i sięgnęłam po nową pozycję – „Las zaginionych” Agnieszki Pietrzyk. Zupełnie nie znam autorki, ale zapisałam tę propozycję jakiś czas temu, kiedy na facebooku polecał ją któryś z moich ulubionych autorów. Niestety nie pamiętam który, ale podejrzewam Wojciecha Chmielarza, bo działa on bardzo aktywnie w mediach społecznościowych. Nie zdziwiłoby mnie to wcale, ponieważ według mnie Agnieszka Pietrzyk to po prostu Chmielarz „w spódnicy”! 😉 Czyta się tak samo lekko, kryminał ma tak samo fajny klimat jak „Żmijowisko”– niby sielsko anielsko i wakacyjnie, a jednocześnie tragedia - zaginięcie dwóch, kompletnie niezwiązanych z sobą kobiet. Zestawienie dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą rodzin – tak bardzo od siebie różnych… W międzyczasie dowiadujemy się, że przyjaźń jest tylko pozorna, a jej tłem jest tragiczna historia sprzed wielu lat. Na koniec okazuje się jeszcze, że to powieść z ważną misją, za co dodatkowy plus.
Jeśli komuś podobało się „Żmijowisko”, zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po „Las zaginionych”.